Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kąpiel. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kąpiel. Pokaż wszystkie posty

9/02/2018

Denko - sierpień 2018.

9/02/2018 09:53:00 PM 6

 Hej! Kolejny miesiąc za nami jak zwykle niesie to za sobą kolejne podsumowanie miesięcznego zużycia kosmetycznego. Czy jestem zadowolona? W sumie tak pół na pół. Mogło być tego więcej, jednak wcale nie ma tragedii. Denko jest w większości pielęgnacyjno-paznokciowe.

 Paznokcie

  •  Lakier hybrydowy Semilac 032 Biscuit - jest to mój drugi zużyty lakier, więc w sumie się ciesze. :D Bardzo lubię ten kolorek, nosze go aktualnie na paznokciach. Sam lakier jest dosyć problematyczny jak dla mnie, ciężko jest uzyskać równomierne krycie, sama pigmentacja też jest słaba. Dużo osób sugeruje, ze jest on półtransparentny, jednak producent zapewnia pełne krycie. 
  • Claresa Remover - płyn acetonowy do ściągania hybryd, jest lepszy od acetonu pod tym względem, ze mniej wysusza i nie ma tak brzydkiego zapachu. Czas odmaczania jest bardzo zbliżony do czystego acetonu,. jedyne co sprawia, ze więcej po niego nie sięgnę to opakowanie - ma duży otwór przez który wylewa się zbyt dużo produktu.
  • NeoNail Cleaner - płyn do odtłuszczania płytki paznokcia. Bardzo przeciętny. Dobrze sobie radzi, niczym się nie wyróżnia. 
  • Semilac Manicure Oil - ananasowa oliwka do paznokci. jest to jeden z moich ulubieńców. Ma ładny zapach, fajnie natłuszcza skórki, stosunkowo szybko się wchłania. 

Pielęgnacja ciała

  • Le Petit Marseillais, Olejek do mycia `Olej morelowy i olej z płatków róży' - ciekawy produkt. Zaskoczył mnie tym, ze fajnie się pienił i miał całkiem lekka konsystencję. Nie do końca pasował mi zapach, nie lubię róży i wydaje mi się że dużo tu popsuła. Kolejny zarzut to wydajność - uciekał bardzo szybko. Poza tym nie wysuszał skóry i sprawdzał się super. 
  • Farmona, tutti frutti, peeling do ciała gruszka&żurawina - coś co lubię i do czego często wracam. Tani, działa jak trzeba i pięknie pachnie, a ten wariant jest jednym z moich ulubionych. ♡ 
  • Rossmann, perfect sunset, krem do rąk - jest to limitka z zeszłych wakacji i udało mi się ją zużyć na styk z terminem ważności. Początkowo był fajny , później zaczął męczyć. Nie dawał dużego nawilżenia, był bardzo wodnisty. Zapach niby fajny, ale jednak przebijały jakieś nuty, które totalnie mi nie podeszły, nie wróciłabym do niego.
  • Dove, derma Spa, goodnes, balsam do ciała - miniaturka, która bardzo zachęciła mnie do zakupu wersji pełnowymiarowej. Świetnie nawilża, a co najważniejsze - długotrwale. 

 Zbitka pojedynczych rzeczy z różnych kategorii, bo tym razem tylko po 1 sztuce. :D
  • Dermedic HydraIn2, krem nawilżający do twarzy - kolejny produkt, który zaczął mnie męczyć. Nie był zły jednak nie jest to konsystencja którą lubię. wchłania się stosunkowo szybko, ale zostawia lepką warstwę. Nie zapchał mnie, nie podrażnił. 
  • Avon Big&False Lash, tusz do rzęs - tusze te opisywałam w jednym z postów i tym egzemplarzem byłam zachwycona. Było tak do momentu kiedy nie zaczął zasychać, a stało się to bardzo szybko przez co totalnie go u mnie skreśliło. jeśli ktoś szybko zużywa tusze to polecam - ładnie wydłuża, rozczesuje i pogrubia nawet cienki i krótkie rzęsy. Jednak nawet dobrze dokręcony zbiera się przy górze i zastyga..
  • Shwarzkopf Gliss Kur, Ekspresowa odżywka regeneracyjna Liquid Silk do włosów matowych i łamliwych - jedna z wielu tej firmy, która miałam, które lubię i w tym przypadku tez się nie zawiodłam. Ułatwia rozczesywanie, zapobiega puszeniu nie zabierając przy tym objętości. Nie obciąża włosów, nie powoduje szybszego przetłuszczania się. 
  • Mr.Burberry Indigo - próbka perfum którą dostałam do zakupów w sephorze. Są cytrusowo-drzewne. Kompozycja jest jednocześnie delikatna i energetyczna. Niby są to perfumy męskie, ale... Wcale mi to nie przeszkadza. :D Początkowo pachną jak typowa woda po goleniu, ale ta nuta szybko się ulatnia i zmieniają się w coś bardzo delikatnego i dobrze wyczuwalnego. ♡


 Znacie któryś z produktów? Jak tam Wasze denka? :)


8/01/2018

Bublowe denko - lipiec 2018

8/01/2018 05:16:00 PM 4

 Hej! Jak co miesiąc przychodzę z posumowaniem zużycia kosmetyków w danym miesiącu. Zużycie wypadło całkiem pomyślnie pod względem ilości, pod względem jakości jest znacznie gorzej. mamy bubla. I to dużego bubla, w zasadzie jest to pierwszy kosmetyk od dawna, który zrobił mi krzywdę..
 Bez zbędnego przedłużania - zapraszam na post!

  Włosy:

  • L'oreal Elseve, magiczna moc olejków, lekki szampon odżywczy - producent zapewnia lekkie odżywienie bez odżywienia, z tym się nie do końca zgodzę, szampon nie należy do lekkich chyba że mowa o samym odżywieniu - jest lekkie, ale ma już skłonności do obciążania włosów. Zużyłam, nie było tragedii, nie podrażnił skóry głowy, wielbicielom kokosa na pewno spodoba się zapach, który całkiem długo się utrzymuje. Trafił do mnie do testów z wizażu. 
  • Schwarzkopf Gliss Kur Ultimate Repair, maska 'przeciwdziałanie zniszczeniom' - maska, która jest bardziej hitem mojej siostry niż moim, ale ja też ją lubię. Jej włosy są mocno problematyczne - przesuszone i bardzo łatwo je obciążyć, maska pomaga sprawia, ze włosy są miękkie, mniej się plątają i wolniej przetłuszczają. U mnie działanie jest bardzo podobne z tym, ze ze swoimi włosami nie mam większych problemów. 
  • Venita 1-Day colour, koloryzujący spray do włosów - kolejne opakowania sprayów, o nich już nie będę więcej pisać, bo pojawiają się wspominałam o nich nie raz. 
  • Batiste Original, suchy szampon do włosów - to już chyba klasyk w większości kosmetyczek. Sprawdza się jak trzeba - pomaga z nadmiarem sebum i z odświeżeniem włosów w nagłych wypadkach. 

 Ciało - pielęgnacja, depilacja: 

  • Yope herbata i mięta, naturalny krem do rąk - małe hate and love. Krem sam w sobie jest fajny - przyjemnie nawilża, jest wydajny, bardzo ładnie i oryginalnie pachnie, ale opakowanie.. Jest śliczne, ale używa się go koszmarnie. Miałam nie mały problem z zakręcaniem opakowania i własnie za sprawa opakowania nie mam ochoty do niego wracać.
  • Isana Gol,den Beauty, żel pod prysznic - przyjemny żel o bardzo charakterystycznym zapachu, który nie każdemu przypadnie do gustu. Jest dosyć ciężki, bursztynowy, mi się podoba, ale pod koniec zaczął już trochę męczyć. 
  • Balea Peach Love, Rasiergel - żel do golenia nad którego pustym opakowaniem ubolewam, jednak już idzie do mnie kolejne! *.* Jego jedyną wada jest dostępność jak większości kosmetyków Balea. Poza tym jest genialny - dobrze się pieni, ślicznie pachnie i daje odpowiedni poślizg maszynce.

  Twarz i usta:

  • Eveline Collagen booster, błyskawicznie wygładzający krem na dzień - oto i nasz bubel. Początkowo wyglądał ładnie i byłam z niego zadowolona, ale później zaczął się koszmar.. Tak okropnie mnie zapchał, że całą twarz miałam w paskudnych, ropnych wypryskach. Jestem pewna że to on, bo po jego odstawieniu stan skóry powoli wracał do normy. Dlatego jest to pierwszy kosmetyk, który leci bez szukania innego zastosowania. 
  • Selfie project, rozświetlająca maseczka peel-off #shine like a Pearl - dawno nie było w denku saszetek, ale tym razem postanowiłam jedną zostawić, bo produkt jest bardzo ciekawy. Nie robi nic wielkiego, ale przyznam szczerze że i tak pokładałam w niej niewielkie nadzieje, byłam przekonana, ze tylko będzie wyglądać, a tu proszę - nie robi krzywdy, delikatnie rozświetla i wygładza skórę. 
  • Blistex, Classic Lip Procector - pomadka do ust, którą kupiłam z polecenia i okazała się strzałem w 10. ma bardzo przyjemny, jakby waniliowy zapach, dobrze nawilża i mimo że jest mięciutka to jest tez bardzo wydajna. 
  • Avon Ideal flawless, podkład matujący - zwyklaczek z lekkim kryciem, raczej dla osób niewymagających, nie paluję do niego wracać.
  • Organic shop apricot & mango, gentle face peeling - o nim pisałam już w osobnym poście i podlinkuje go poniżej, bardzo ubolewam nad tym, ze się skończył i będę polować na następną sztukę!

 Paznokcie: 

  • Rosalind 02 - biały lakier hybrydowy, jeszcze trochę mi go zostało, ale już jest nie do wydobycia. lakiery Rosalind bardzo lubię, ale po czasie mam wrażenie że tracą na pigmencie i robią się wodniste, aktualnie kupiłam biały z innej ( drogeryjnej ) firmy.
  • NeoNail Dry Top - jest to już drugie moje skończone opakowanie i będzie ich więcej. Zdecydowanie jest to top z którego korzysta mi się najprzyjemniej.


 Zostawiam jeszcze efekt, który udało mi się uzyskać dzięki Eveline.. 


4/29/2018

Denko kwiecień 2018

4/29/2018 04:41:00 PM 11


 Hej! W tym miesiącu się trochę pospieszyłam z denkiem, jednak nie ma na co czekać. W sumie jest małe i dosyć wiosenne - pastelowe i w dużej części różowe. Kilka produktów powtarza się z poprzednich denek, ale na ogół miesiąc uważam za udany i z kilkoma kosmetykami szkoda mi się było rozstawać. Jest tu jeden kosmetyk, który mogłabym uznać za porażkę. Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam do krótkiej lektury.



Włosy

  • Organic Shop, Algae & Clay Mineral Strengthening Shampoo - wzmacniający szampon 'niebieska laguna, bardzo go polubiłam, mimo że jest zaliczany do grona szamponów naturalnych to bardzo dobrze się pienił. Moje włosy go lubiły - były dobrze wymyte, łatwo się rozczesywały, miały fajną objętość, a do tego bardzo ładnie pachniały. 


  • Vanita, Trendy mousse - pianka koloryzująca do włosów, pojawiała się u mnie często, ale tym kolorem jestem totalnie zachwycona, nie ma co tu dużo mówić, zostawiam efekty. Odcień to 32 - intrygujący róż.


Pielęgnacja ciała / kąpiel

  • Bilou, Cherry Kisses, pianka do mycia ciała - miłość, jednak nie warta swoich pieniędzy. Piankę można dostać w Polsce tylko online za około 30 zł, co dla mnie jest zbyt wysoką ceną za piankę do mycia, która nie ma żadnych dodatkowych funkcji. Nie nawilża 9 ale też nie wysusza ), nie pielęgnuje w żaden sposób. To czym się wyróżnia to na pewno zapach i opakowanie - jedno i drugie jest cudowne!
  • Balea, Coco Melon Rasier Schaum - iście wakacyjna pianka do golenia - piękne opakowanie, spełnia swoje zadanie, zapach jest zdecydowanie bardziej arbuzowy ( na całe szczęście, nie znoszę kokosa)
  • Isana Tachiti, żel pod prysznic o dosyć niestandardowym zapachu - kokos i liczi. Nie mam pojęcia od czego to zależało, ale raz zapach był cudowną mieszanką, innym razem przeokropnie śmierdział kokosem, pewnie wielu osobom by się to podobało, jednak ja się strasznie z nim przez to męczyłam. Samą podstawową funkcję mycia spełniał i jak inne żele z Isany - za tą cenę bardzo w porządku żel.


Paznokcie 

  • Semilac Acetone - po raz kolejny w denku, moja opinia się nie zmienia - zużywam bo jest, ale nie lubię. Działa, odmacza hybrydę, jednak przeokropnie śmierdzi i wysusza, jak to aceton. Po zużyciu wróciłam do mojego ukochanego zmywacza z Delia.


Zapachy 

  • Perfumetka Little Black Dress Weekend - nowa odsłona kultowego zapachu Avon, mocno przypadła mi do gustu. Zapach jest cytrusowy, lekki, a mimo to nadal bardzo subtelny i kobiecy, poszła w trybie natychmiastowym. 


Kolorówka 

  • Rimmel, Wake Me Up mascara - tusz, który  w mojej kosmetyczce gościł już w kilku egzemplarzach i zdecydowanie jest jednym z moich ulubionych. To co go wyróżnia to na pewno ogórkowy zapach, który uwielbiam. Na rzęsach też sprawdza się świetnie - wydłuża, podkręca, pogrubia, nie kruszy się nie osypuje. 

Z mojego denka to tyle, a jak tam Wasze zużycia? Obyło się bez męczarni z bublami? A może znacie i lubicie któryś z moich kosmetyków? :)


~ miłego dnia ♡
ksanaru.

1/05/2018

#48 Denko Grudzień 2017

1/05/2018 01:58:00 PM 9



 Hej! Zużywanie produktów ciągle przegrywa z testowaniem nowości, ale w porównaniu do innych miesięcy - grudzień nie wypadł najgorzej. Trochę bardziej zajęłam się mniejszymi pojemnościami co wyszło na plus względem ilości zużytych opakowań i od razu lżej na sumieniu - bo ubywa. :D



Włosy 


  • Venita, Serum z olejkiem arganowym i olejkiem Buriti - coś co bardzo lubiłam i denko wywołało u mnie smutek. Nakładałam go na włosy na około godzinę przed myciem i robił cuda. Włosy były miękkie, łatwo się rozczesywały i układały. Teraz korzystam z czystego olejku arganowego i już nie daje takich fajnych efektów. 
  • Oriflame, hot oil - olejek na gorąco, coś dla mnie nowego, pierwszy raz spotkałam się z tego typem produktu, jednak nie do końca mi się spodobał. Po pierwsze - producent nie podpowiada zbytnio jak produktu użyć, dodatkowo opakowanie jest spore, a po otworzeniu nie da się go już zamknąć, wystarcza spokojnie na dwie aplikacje. Włosy z jednej strony były nawilżone i odżywione, a z drugiej twarde i jakieś takie.. sztywne? Nie mówię nie, być może użyłam go w zły sposób, mam jeszcze jedno opakowanie podobnego oleju, wiec na pewno przetestuje i dam znać. 
  • Venita, jednodniowy spray koloryzujący - wspominałam o nim nie raz, bardzo lubię, poniżej zostawiam efekt jaki daje !





Higiena 


  • Isana, żurawinowy żel pod prysznic - niby fajny, a jednak mnie nie zachwycił. Dla mnie był zdecydowanie za gesty. Pienił się fajnie, pachniał przyjemnie, ale jednak nie przewiduje powrotu do niego, być może sprawdzę inne warianty zapachowe. Plus za wygodne opakowanie. 
  • Żel do kąpieli w postaci misia - bardzo przyjemny dla oka, mniej przyjemny w użyciu. To już któreś moje opakowanie żeli tego typu i za każdym razem mam to samo odczucie - najmniej wygodne opakowanie. Z tyłu posiada takie otwieranie jak dmuchane zabawki do kąpieli. Strasznie ciężko wydobyć z niego żel. Pienił się średnio, zapach tez nie był super. 
  • Cleanic, rumiankowe chusteczki do higieny intymnej - bardzo się z nimi polubiłam. Są delikatne, nie podrażniają, świetne w 'kryzysowych' sytuacjach kiedy potrzebujemy odświeżenia poza domem. Opakowanie małe, nie zajmuje dużo miejsca w torebce, zamykanie szczelne, chusteczki nie wysychają. 




Maseczki


  • Spa Life, nose cleasing strips - plasterek na nos, który mocno u mnie zaplusował, załączam zdjęcie  efektami, mam nadzieje, ze nie poczujecie się urażeni, ani zniesmaczeni - dowód że działa. ( biały plasterek) 
  • Holika Holika, Pig nose perfect stickers - kolejny plasterek do którego mam bardziej mieszane uczucia. Bardzo cięzko się go aplikuje, najpierw nie chciał dobrze przylegać do nosa, później nie chciał wyschnąć, ale w efekcie końcowym dał rade. ( różowy plasterek)
  • Origins, Drink Up - drogi ulubieniec, który działa cuda. Nic innego do tej pory tak dobrze nie nawilżyło mojej twarzy. Żal było mi zużyć końcówkę i wyrzucić tubkę, jeśli będę mieć okazję to na pewno do niej powrócę. 




Kremy


  •  Tony Moly, Sweet Holiday - krem do rąk, który początkowo mnie oczarował, a z czasem zaczął męczyć. Zapach jest bardzo świąteczny i śliczny, ale szybko mi się znudził. kremik sam w sobie był taki sobie, nawilżenie było słabe, plus za szybki wchłanianie i brak lepiej warstwy. 
  • Acerin, lavendi - krem do stóp, przeznaczony na pękające piety, jednak mi poleciła go pani w aptece na wszystkie problemy ze stópkami. Najbardziej pomógł mi na odparzenie od buta i został ze mną do końca opakowania. Bardzo wydajny, głęboko nawilżał, odżywiał i zmiękczał, chyba mój ideał wśród kremów do stóp. 




Pozostałe 


  • Avon, Ultra sexy - perfumy, które uwielbiam za zapach, za trwałość i za flakonik. Utrzymują się bardzo długo, zapach jest typowo kobiecy, słodki, coś co mnie w nim urzekło to nuty gruszki i marakui. 
  • Carmex, Lime - pomadka do ust, która tez wzbudziła we mnie skrajne uczucia. Najpierw była hitem, później się trochę wystraszyłam czytając opinie, ale w efekcie końcowym używało mi się jej przyjemnie - fajnie nawilżała, zawarty w niej mentol koił. 

A jak tam Wasze denka, jesteście zadowolone z ilości pustych opakowań jak i z samych produktów? :)



~ miłego dnia ♡
ksanaru

12/13/2017

#43 Nacomi - pod lupą.

12/13/2017 07:14:00 PM 10



 Hej! Jakiś czas temu pierwszy raz miałam styczność z marką Nacomi. Produkty bardzo mi się spodobały zarówno pod względem działania, opakowań, zapachów i składu, dlatego postanowiłam zaopatrzyć się w inne egzemplarze i poznać je lepiej. Wybierałam w ciemno, a właściwie kierowałam się opakowaniem. Chciałam się przekonać czy ładne produkty mogą być tez dobrymi produktami. jak myślicie, jaki był wynik testu? :) 


Kilka słów o marce:


Nacomi to marka kosmetyków naturalnych stworzonych wyłącznie z najwyższej jakości surowców ekologicznych i organicznych. Inspiracją dla nas jest natura, zdrowy tryb życia i naturalne piękno.
Łącząc dobroczynne składniki ekologiczne z pięknymi zapachami oraz idealnie dobierając konsystencję naszych produktów sprawiamy, że każda kobieta może się delektować pielęgnacją własnego ciała i włosów bez obaw o swoje zdrowie.
Pasja tworzenia naturalnych kosmetyków, napędzana zadowoleniem naszych klientów sprawia, że nieustannie poszerzamy gamę produktów dbając nie tylko o kobiety, ale również o mężczyzn i co najważniejsze o dzieci.





 Brzmi zachęcająco, prawda? W moim koszyku wylądowały dwa produkty, które najbardziej mnie przyciągnęły. Jednym z nich jest pianka peeligująco-myjaca o zapachu makaroników mango, drugim - krem do rąk w dosyć ciekawym opakowaniu - miękka tuba z pompką, o zapachu ciasta z papai.




 Nacomi, Scrub & Wash sweet mango foam (Pianka peelingująco - myjąca)

 Od jakiegoś czasu moją łazienką zawładnęły wszelkie musy i pianki do mycia ciała, twarzy, dlatego i ten produkt musiał być mój. 
 Konsystencja pianki zachwyca. W opakowaniu jest dosyć gęsta, ale po nałożeniu na wilgotną skórę staje się mięciutka i zaczyna się mocniej pienić. Zawiera w sobie drobinki cukru, są one na tyle ostre żeby fajnie sobie radzić ze ścieraniem naskórka, ale i na tyle delikatne, że do takich partii jak stopy może być spokojnie używany do codziennej pielęgnacji. 
 Kolejnym plusem jest zapach. W opakowaniu jest ciężki do określenia, ale po kąpieli jest dobrze wyczuwalny na skórze i jest cudowny.. Bardzo delikatny, nie chemiczny, utrzymuje się całkiem długo. 
 I jeszcze jedna ważna rzecz - nie wysusza skóry, wręcz przeciwnie - nawilża ją. Moja skóra jest przesuszona i balsam jest koniecznością po każdej kąpieli, po tym produkcie skóra radzi sobie bez balsamu. Jest gładka i nawilżona. 
 Ostatnim aspektem jest opakowanie Jest proste, estetyczne i miłe dla oka.



 Nacomi, Smooth Hand Cream, Freshly-baked papaya pie (Świeże ciasto z papają, Krem do rąk)

 Kosmetyk, który zachwycił mnie swoim opakowaniem i od niego właśnie zacznę. Kremik zamknięty jest w miękkiej tubie, która posiada pompkę. To rozwiązanie tak bardzo mi się podoba, że już sprawdzałam czy ewentualnie po zużyciu mogłabym przemontowywać ją do innych kremów. :D Łatwo jest go wydobyć z tuby, bez względu na to ile produktu zostało, więc wielki plus.
 Jeśli chodzi o działanie to również mi się podoba. Krem jest lekki, dosyć rzadki, przyjemnie się wchłania i najważniejsze - nie zostawia tłustej warstwy. Nawilżenie jest raczej średnie, ale mi odpowiada, a sam efekt jest długotrwały. 
 Podobnie jak w przypadku poprzedniego produktu, zapach to mistrzostwo. Jest bardzo delikatny, lekki, słodkawy. Dobrze wyczuwalny, nie drażni. Nie polecam osobom na diecie - mogą chcieć go zjeść. :D


 Oczywiście produkty łapią również plusa za skład, żaden z nich nie podrażnił mojej skóry, nie uczulił, są naprawdę łatwo przyswajalne. Jedyne nad czym ubolewam to dostępność, stacjonarnie jest bardzo ciężko je dostać, a jeśli chodzi o drogerię internetowe to też nie są jeszcze dostępne na dużą skalę. Mam nadzieję , ze się to zmieni i już mam na oku kolejne produkty. Jestem ciekawa Waszej opinii - znacie Nacomi, lubicie ich produkty? :) 


~ xoxo i do następnego! ↟

11/15/2017

#37 Powrót do lata z LPM!

11/15/2017 02:59:00 PM 4


 Hej! Początek jesieni to czas ciepłego kocyka, gorącej herbaty, ale tak na prawdę myślami wciąż wracamy do lata i szukamy sposobów, by choć częścią powrócić do ciepłych dni. U mnie wiąże się to głównie z letnimi zapachami. Dopóki nie spadnie śnieg, nadal najchętniej sięgam po owocowe kosmetyki, szczególnie jeśli chodzi o kąpiel, po owocowe herbaty i same owoce z własnego sadku.
 Tym razem z pomocą przychodzi La petit marseillais. W moje ręce trafiła cudowna paczka ambasadorska, przepełniona latem i słodkimi owocowcami. Na chwilę mogłam odłożyć swój koc i poczuć znów trochę ciepła, słońca i letnich zapachów. 




 La petit marseillais, delikatny żel pod prysznic, truskawka.
 Żel ma za zadanie nawilżyć i odświeżyć nasza skórę. Konsystencja jest żelowa, bardzo płynna. Dobrze się rozprowadza, mocno się pieni. Skóra jest wypoczęta, nawilżona. A jak wiadomo z tym nawilżaniem w przypadku żeli bywa bardzo różnie, wręcz trzeba się cieszyć jeśli żel skóry nie wysuszy, a tu pozytywne zaskoczenie i ogromny plus.
 Jeśli chodzi o zapach, to nie byłam zastawiona na coś super. Większość truskawkowych kosmetyków pachnie okropnie chemiczne, a tu znów pozytywne zaskoczenie - dla mnie żel pachnie najbardziej truskawkowo z wszystkich kosmetyków o tym zapachu jakie miałam, a możecie wierzyć lub nie, nie było ich mało. :)
 Opakowanie to coś bardzo klasycznego, proste, całkiem spore - 400 ml. Korzysta się z niego wygodnie, nie wyślizguje się z ręki, nie trzeba siłować się z zamknięciem przy otwieraniu.
 Gratulacje LPM! Powrót do lata w tej wersji bardzo udany! :)




 Tak jak wspominałam na początku, uwielbiam gorące napoje. Niestety wiele herbat do tej pory odrzucałam, bo nie cierpię obecności fusów pływających w kubku. Ale na to też mamy sposób - uroczy zaparzacz w kształcie truskawki, który ratuje mnie z opresji. Teraz mogę przebierać w owocowych herbatach do woli i z chęcią wrócę do mojej zielonej herbaty z truskawka. ♥




 Moja radość z przesyłki nie ma końca, sporo przeróbeczek już powędrowało do bliskich, mam nadzieję, ze i oni poczują trochę lata. A co Wam pozwala wrócić do letnich chwil, może jednak wolicie jesień i wcale nie chcecie wracać? :) 



#truskawkowylpm #ambasadorkalpm #lpmprzedluzalato
~xoxo i do następnego ! ↟

@Way2themes

Follow Me