12/24/2017

#45 Zimowe zdobienie paznokci na ostatnią chwilę.

12/24/2017 01:22:00 PM 10



 Hej! Jako, że dziś wigilia, chciałabym Wam życzyć wszystkiego dobrego. Zdrowia, spokoju, Świąt spędzonych w gronie bliskich i tych, którzy sprawiają, ze na Waszych Twarzach pojawi się szczery uśmiech, a nadchodzący rok niech nie będzie gorszy od poprzedniego. ♡


 Nie miałam w planach publikować dziś postu, jednak jest to jedno z moich ulubionych zdobień i dlatego zdecydowałam się je Wam pokazać. :)
 Jest to jedno z tych prostych w wykonaniu, a jednak innych, oryginalnych, wyróżniających się z tłumu zdobień. Moim zdaniem są to typowo zimowe paznokcie i wykonam podobne zdobienie jeszcze nie raz.




 Po raz trzeci z rzędu na paznokciach nosze hybrydę Inner Calm NeoNail, tak bardzo pokochałam ten kolor, że nie potrafię z niego zrezygnować. Jest to idealny odcień babyblue, którego szukałam bardzo długo i w końcu znalazłam w kolekcji Warm Memories. Kolejnym kolorkiem, po który sięgnęłam to ponownie mój ulubieniec - Stylish Gray Semilac. Jest to pierwsza kolorowa hybryda, którą zdenkuje, do tej pory jeszcze mi się to nie udało. :D Dodatkiem na szarości był biały wzorek, robiony lakierem z Aliexpres ( spojler alert! niebawem pojawi się kolejny post z dolarowym aliexpress dotyczący paznokci, więc czekajcie! ), wzorek wykonałam pędzelkiem pochodzącym z tego samego źródła oraz wykonałam kropki sondą. Linie rysowałam tak jak mi przyszło tylko do głowy, nie ma tu żadnych schematów, niech poniesie was wena twórcza! :D Do całości dodałam ciemnoszary pyłek holograficzny z Born Pretty i już. Paznokcie gotowe!



 Co sądzicie o takim zdobieniu, uważacie że jest w jakiś sposób oryginalne, czy nudne i oklepane? No i jak tam Wasze świąteczne paznokcie? :) 




~ miłego dnia ♡
ksanaru.

12/18/2017

#44 Semilac 026 My Love + paznokcie

12/18/2017 07:03:00 PM 19



 Hej! Dziś dosyć krótko i spontanicznie, ponieważ w mojej kolekcji hybryd pojawił się odcień, który skradł moje serce doszczętnie. Być może ktoś ma podobne upodobania do mnie i również będzie to 'jego' odcień. Dodatkowo jest to coś, co fajnie wpisuje się w świąteczny klimat ( i nie tylko.. ) !  A mowa o hybrydzie - Semilac 026 My Love - pięknej czerwieni z subtelnymi drobinami. ♡




 Lakier hybrydowy Semilac 026 My love
pochodzi z Semilacowej kolekcji Hottie! która zawiera mocne odcienie różu i czerwieni. Producent opisuje go jako ciemną czerwień z delikatnymi drobinkami różu. Ja ciemną czerwienią bym go nie nazwała, jest hmm.. Idealnym odcieniem czerwieni? jest bardzo klasyczny, nie wpada w podtony innych odcieni jak róż czy bordo. To w lakierach lubię najbardziej, bo łatwiej je łączyć. Drobiny które posiada są bardzo delikatne i subtelne. Nie rażą w oczy, nie są tandetne, bardzo delikatnie się mienią, co widać na zdjęciu - albo właśnie nie widać.. :D
 Sam lakier jest po prostu dobrym lakierem. Mocno napigmentowany, warto o tym pamiętać podczas utwardzania, bo mam wrażenie, że potrzebuje kilku sekund więcej niż inne odcienie, ale mimo to utwardza się bez problemu.
 Jest dosyć rzadki, dobrze się go rozprowadza, nie spływa na skórki. Zamknięty jest w klasycznej buteleczce o pojemności 7 ml, czyli standardowej dla Semilaca. Pędzelek wygodny, dosyć długi, nie pozostawia smug.
 To co, może czas na prezentację na paznokciach? :)




 Odcień zdecydowanie należy do 'charakternych'. Idealny od święta - np na randkę, ale tez na wiele innych. Osobiście chyba ponownie użyje go na święta, bardzo pasuje mi do tego klimatu. Może dla niektórych będzie to dosyć dziwne, ale użyłabym go również na ślub. Czy ślubne paznokcie zawsze musza być jasne i klasyczne? Myślę , ze to kolor, który pięknie odbijałby od białej sukni. Zazwyczaj używam go w pojedynkę, tak bardzo spełnia moje oczekiwania, że nie chce nic więcej kombinować, żeby nie przekombinować. Broni się sam za siebie!




Może ktoś z Was posiada już ten odcień w swojej kolekcji i jego zachwyt trwa już dłużej? A może wręcz przeciwnie - wcale się nie polubiliście? Jestem ciekawa czy znajdzie się tu ktoś, kto ma podobne upodobania kolorystyczne jak ja! ♡


~ xoxo i do następnego! ↟

12/13/2017

#43 Nacomi - pod lupą.

12/13/2017 07:14:00 PM 10



 Hej! Jakiś czas temu pierwszy raz miałam styczność z marką Nacomi. Produkty bardzo mi się spodobały zarówno pod względem działania, opakowań, zapachów i składu, dlatego postanowiłam zaopatrzyć się w inne egzemplarze i poznać je lepiej. Wybierałam w ciemno, a właściwie kierowałam się opakowaniem. Chciałam się przekonać czy ładne produkty mogą być tez dobrymi produktami. jak myślicie, jaki był wynik testu? :) 


Kilka słów o marce:


Nacomi to marka kosmetyków naturalnych stworzonych wyłącznie z najwyższej jakości surowców ekologicznych i organicznych. Inspiracją dla nas jest natura, zdrowy tryb życia i naturalne piękno.
Łącząc dobroczynne składniki ekologiczne z pięknymi zapachami oraz idealnie dobierając konsystencję naszych produktów sprawiamy, że każda kobieta może się delektować pielęgnacją własnego ciała i włosów bez obaw o swoje zdrowie.
Pasja tworzenia naturalnych kosmetyków, napędzana zadowoleniem naszych klientów sprawia, że nieustannie poszerzamy gamę produktów dbając nie tylko o kobiety, ale również o mężczyzn i co najważniejsze o dzieci.





 Brzmi zachęcająco, prawda? W moim koszyku wylądowały dwa produkty, które najbardziej mnie przyciągnęły. Jednym z nich jest pianka peeligująco-myjaca o zapachu makaroników mango, drugim - krem do rąk w dosyć ciekawym opakowaniu - miękka tuba z pompką, o zapachu ciasta z papai.




 Nacomi, Scrub & Wash sweet mango foam (Pianka peelingująco - myjąca)

 Od jakiegoś czasu moją łazienką zawładnęły wszelkie musy i pianki do mycia ciała, twarzy, dlatego i ten produkt musiał być mój. 
 Konsystencja pianki zachwyca. W opakowaniu jest dosyć gęsta, ale po nałożeniu na wilgotną skórę staje się mięciutka i zaczyna się mocniej pienić. Zawiera w sobie drobinki cukru, są one na tyle ostre żeby fajnie sobie radzić ze ścieraniem naskórka, ale i na tyle delikatne, że do takich partii jak stopy może być spokojnie używany do codziennej pielęgnacji. 
 Kolejnym plusem jest zapach. W opakowaniu jest ciężki do określenia, ale po kąpieli jest dobrze wyczuwalny na skórze i jest cudowny.. Bardzo delikatny, nie chemiczny, utrzymuje się całkiem długo. 
 I jeszcze jedna ważna rzecz - nie wysusza skóry, wręcz przeciwnie - nawilża ją. Moja skóra jest przesuszona i balsam jest koniecznością po każdej kąpieli, po tym produkcie skóra radzi sobie bez balsamu. Jest gładka i nawilżona. 
 Ostatnim aspektem jest opakowanie Jest proste, estetyczne i miłe dla oka.



 Nacomi, Smooth Hand Cream, Freshly-baked papaya pie (Świeże ciasto z papają, Krem do rąk)

 Kosmetyk, który zachwycił mnie swoim opakowaniem i od niego właśnie zacznę. Kremik zamknięty jest w miękkiej tubie, która posiada pompkę. To rozwiązanie tak bardzo mi się podoba, że już sprawdzałam czy ewentualnie po zużyciu mogłabym przemontowywać ją do innych kremów. :D Łatwo jest go wydobyć z tuby, bez względu na to ile produktu zostało, więc wielki plus.
 Jeśli chodzi o działanie to również mi się podoba. Krem jest lekki, dosyć rzadki, przyjemnie się wchłania i najważniejsze - nie zostawia tłustej warstwy. Nawilżenie jest raczej średnie, ale mi odpowiada, a sam efekt jest długotrwały. 
 Podobnie jak w przypadku poprzedniego produktu, zapach to mistrzostwo. Jest bardzo delikatny, lekki, słodkawy. Dobrze wyczuwalny, nie drażni. Nie polecam osobom na diecie - mogą chcieć go zjeść. :D


 Oczywiście produkty łapią również plusa za skład, żaden z nich nie podrażnił mojej skóry, nie uczulił, są naprawdę łatwo przyswajalne. Jedyne nad czym ubolewam to dostępność, stacjonarnie jest bardzo ciężko je dostać, a jeśli chodzi o drogerię internetowe to też nie są jeszcze dostępne na dużą skalę. Mam nadzieję , ze się to zmieni i już mam na oku kolejne produkty. Jestem ciekawa Waszej opinii - znacie Nacomi, lubicie ich produkty? :) 


~ xoxo i do następnego! ↟

12/07/2017

#42 NeoNail starter Set - zestaw do paznokci hybrydowych na start

12/07/2017 06:00:00 PM 7

 Hej! Ostatnio wydarzyła się totalna klapa. Moja stara lampa do hybryd odmówiła posłuszeństwa. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Zamówiłam cały zestaw. :D Jak dla mnie przy konieczności zakupu lampy, zestawy startowe są idealną opcja. Wychodzą taniej, a produkty które się w nich znajdują zawsze się przydadzą na uzupełnienie tego co mamy. Takie zestaw jest też idealny na początek przygody z hybrydami. Zawiera wszystkie niezbędne elementy do wykonania mani hybrydowego w domu.
 Zestawów do wyboru jest cała masa. Wszystko zależy głównie od naszych potrzeb ( i portfela). Ich ceny zaczynają się już od 100 zł i ciągną do góry, bardzo wysoko. Ja postawiłam na zestaw nie najtańszy, ale mimo wszystko ze zdecydowanie niższej cenowo półki.


 Co wchodzi w skład mojego zestawu:

- 3 x UV Gel Polish 6 ml - kolory należy wybrać samodzielnie
- 1 x lampa LED 24/48W ECO
- 1 x Lakier Hybrydowy Hard Base 6 ml
- 1 x Lakier Hybrydowy Hard Top 6 ml
- 1 x Nail Cleaner 50 ml
- 1 x Aceton UV Gel Polish Remover 50 ml
- 1 x blok polerski biały
- 1 x tampon z waty 12 warstw
- 1 x pilnik szary łódka 100/180 NeoNail



 Hard Base i Hard Top.

 Produkty z serii Hard, mają być trwalsze niż te z kolekcji podstawowej, jednak czy ja wiem, czy takie są? Nie zauważyłam jakiejś ogromnej różnicy, po prostu jedne jak i drugie są dobrymi produktami.
 Baza jest rzadka, nie spływa na skórki, fajnie się nakłada, łatwo się utwardza i co najważniejsze - bardzo dobrze trzyma się paznokcia. Co do jej trwałości nie mam żadnych zastrzeżeń.
 Top mnie pozytywnie zaskoczył. jest jednym z lepszych, a może najlepszym topem klasycznym. Zazwyczaj wybieram produkty nawierzchniowe, których nie trzeba już przemywać, jednak ten mi się tak spodobał, że jestem w stanie pobawić się z przecieraniem warstwy dyspersyjnej. Bardzo ładnie się błyszczy, jest trwały, nic nie odprysło mi aż do ściągnięcia paznokci ze względu na odrosty.



 Lampa LED 24/48 Eko.

 O lampie mogłabym pisać w nieskończoność, jednak odpuszczę sobie informacje, które można przeczytać na stronie producenta. :D Coś co mi się podoba chyba najbardziej to czas pracy oraz rozmieszczenie LEDów. Paznokcie utwardzają się bardzo szybko i w końcu mieści mi się gdzieś cała ręka, co w mostkach było niemożliwością. Czas utwardzania jaki posiada ( jaki można zapamiętać w timerze, który sam odlicza czas ) to 30 / 60 / 99 sekund. Może dostosować sobie ten czas do naszych potrzeb, lakierów, czy żeli. Kolejny plus to czujnik ruchu. Niby nic, jednak fajnie wsunąć rękę do lampy i nie szukać guzika - lampa sama się włącza i wyłącza. Ma odpinaną magnetyczną podkładkę - łatwo w ten sposób dbać o jej czystość, jest bardzo prosta w użytkowaniu no i w sumie ładnie wygląda.



 Waciki, polerka, pilnik.

 Te rzeczy zbytnio się nie różnią bez względu na firmę, która je produkuje. Są po prostu dobre. Waciki się nie rozdwajają, nie zostawiają meszków, polerka jest dosyć ostra, wydajna, łatwo przygotować nią płytkę pod mani oraz pozbyć się resztek poprzedniego. Pilnik również jest fajny. Duża powierzchnia pozwala na piłowanie lakieru bardzo równomiernie i szybko. Nie jest ostry, a mimo to dobrze sobie radzi i z lakierem i z nadawaniem kształtu.



Remover i Cleaner.

I tutaj przyszło jednocześnie duże rozczarowanie i duże zaskoczenie pozytywne. Zaskoczeniem okazał się cleaner. Jest bardzo fajny - ma łagodny zapach, jest niesamowicie wydajny, radzi sobie z odtłuszczeniem płytki jak i przecieraniem warstwy dyspersyjnej. Rozczarowaniem był acetonowy remover. Żaden aceton nigdy nie wysuszył mi płytki tak bardzo jak ten.. Mam świadomość, że tego typu produkty nie mają właściwości pielęgnacyjnych, ale aż takiej krzywdy żaden inny mi nie wyrządził.



 Lakiery.

 Jeśli ktoś byłby ciekawy jakie lakiery wybrałam do mojego zestawu to były to lakiery z kolekcji Warm Memories. Jestem zakochana w tych pięknych, uniwersalnych szarościach i nudziakach. ♡
Jednak nie będę się o nich więcej rozpisywać, bo powstał na ich temat osobny post - opis poszczególnych kolorków oraz propozycja mani. Jeśli nie widzieliście to zapraszam na wpis - *klik*


~ xoxo i do następnego! ↟

12/03/2017

#41 Denko Listopad 2017 - mamy bubla.

12/03/2017 03:36:00 PM 9


 Hej! Mamy nowy miesiąc, a wraz z nim przychodzę ze zużyciem z poprzedniego miesiąca, czyli z kolejnym denkiem. W tym miesiącu nie jestem z ilości rzeczy, poszło mi słabo, głownie dlatego, że napłynął mi ogrom nowych rzeczy do testowania i nie umiałam się skupić na jednym produkcie. Drugi aspekt jest taki, że pierwszy raz od dawna trafiłam na produkt, który mnie w jakiś sposób skrzywdził i do dziś odczuwam jego skutki. Zgadniecie który to?
 W zasadzie nie ma tu nic szczególnego, zastanawiałam się czy jest sens publikować ten post, ale właśnie przez bubla stwierdziłam, że chce trochę o tym napisać. Nadrobiłam denkowe-włosowe zaległości z poprzedniego miesiąca, jak zwykle jest tu coś do ust, coś do pielęgnacji dłoni. Wyjątkowo nie ma zbyt dużo produktów saszetkowych, ponieważ przerzuciłam się na maski w większych opakowaniach.
 obiecuję poprawę, grudniowe denko zapowiada się być większym i ciekawszym, mam nadzieję, że uda mi się dotrzymać słowa. :D



 Suche szampony.

 W tym miesiącu w denku wylądowały dwa takie produkty i to jest kara za to, że nie potrafię zużyć najpierw jednego produktu, a później brać się za drugi. :D
 Suchy szampon Batiste Tropical - jak dla mnie jeden z ładniejszych zapachów szamponów tej firmy. Sam szampon pewnie większość z Was zna. Sprawdza mi się świetnie i używam go już długo. był to mój pierwszy suchy szampon i został ze mną do dziś, zmieniam tylko wersję zapachowe. Pomaga odświeżyć włosy w kryzysowych sytuacjach, nie obciąża ich, nadaje im fajna obojętność, pomaga w ich układaniu. produkt bardzo wydajny, jedyny minus jaki ma to zostawia białe ślady na włosach i trzeba mu poświęcić chwilę, żeby ten efekt nie był widoczny. 
 Suchy szampon Venita Fresh - szampon, który pokochałam za działanie , a znienawidziłam za wydajność. Jeśli chodzi o działanie, dla mnie radzi sobie lepiej niż Batiste, nie zostawia białych śladów, odświeża włosy na dłużej. Jednak jego wydajność to porażka.. Po kilku użyciach buteleczka robi się pusta. Nie sięgam po tego produktu zbyt często, a i tak skończył się ekspresowo. Plus za małą, zgrabną buteleczkę, którą można wrzucić do torebki ( to nie miniaturka, a standardowa pojemność ).



 Klasyczne szampony.

 Szampon Herbal Essences - oczyszczający przeznaczony do włosów normalnych i tłustych. Zwyklak, ale jaki fajny. Duży plus za opakowanie, miał wysuwany dziobek z którego fajnie można dozować produkt, bez męczenia się i otwierania paznokciami. Może dla niektórych to zabawne, żenujące, ale jako posiadaczka długich paznokci, które mam, bo lubię - bardzo sobie cenię takie opakowania. :D Miał ładny zapach, był wydajny, włosy po nim były odżywione, nawilżone, skóra głowy też go polubiła. 
 Szampon Naturia, pokrzywa i zielona herbata - przeznaczony do włosów normalnych i przetłuszczających się. No i to jest nasz bubel. Po zielonej herbacie można się spodziewać właściwości łagodzących, a jednak tak nie było. Okropnie podrażnił moją skórę głowy - swędziała, porobiły się na niej stany zapalne, które ciężko było mi zaleczyć.. Użyłam go zaledwie 2,3 razy i od razu takie efekty. Sprawdził się za to tacie i bratu, więc na szczęście miał go kto używać i nie musiał długo stać na moich oczach, jednak dla mnie - wielkie NIE.



 Dłonie i paznokcie. 

 Evree cannabis & lemon, orzeźwiający krem do rąk - kremik opisywałam w jednym z postów *klik* , więc nie będę już o nim dużo mówić - jak dla mnie jest genialny i jest to kolejny produkt, do którego będę wracać. Nawilża, szybko się wchłania i daje długotrwałe efekty. A do tego pięknie wygląda i pachnie. W kolejce czekają już inne warianty zapachowe.
 Semilac, aceton - produkt, którego zużyłam już kilka opakowań i jest to kolejny zwyklak. Dobrze radzi sobie z lakierem hybrydowym, nie ma żadnych właściwości pielęgnacyjnych, a nawet wręcz przeciwnie - przy długotrwałym stosowaniu wysusza i sieje spustoszenie. Na razie nie wróci do mojej kosmetyczki, bo znalazłam lepsze rozwiązanie. :)



Oczy. 

 Physicians FormulaEye Booster Instant Doll Lash mascara - tusz do rzęs, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i wiernie ratował moje rzęsy do samego końca. Nie sklejał ich, ładnie rozczesywał, podkreślał i nadawał im kolor głębokiej czerni. Tusz jest hipoalergiczny, bez parabenów, za co duży plus.
 L'abre, eyeliner - miała go w odcieniu brązowym, niby fajny, a jednak nie do końca. Całkiem szybko zasechł, nie był zbyt wydajny. Kreski robiło się całkiem przyjemnie na 'czystej ' powiece, jednak na cieniu już nie radził sobie zbyt dobrze.



 Twarz i usta 

 Avon cocoa butter, masełko do ust - jak dla mnie jest jednym z lepszych produktów tej firmy. Przyjemnie nawilża, łatwo się rozprowadza, jest niesamowicie wydajne, ma ładny zapach. Głównym składnikiem jest masło shea, które u mnie zawsze zdaje rezultat.
 Perfecta oczyszczanie, mineralna maseczka peel off - przyznam szczerze, ze użyłam jej z braku innej maseczki, ale wyszło na plus, bo okazała się być najlepsza maseczką peel off, jaką miałam okazję testować. Na początku trochę piekła, co nie było zbyt komfortowe, ale po zaschnięciu bardzo łatwo zeszła z twarzy, nie powyrywała małych włosków, twarz była zmatowiona, oczyszczona i wygładzona. Nie wysuszyła, nie uczuliła. Produktu w saszetce wystarczyło mi na dwa użycia. :)


 I to było całe denko, jestem z niego średnio zadowolona, ale pozbyłam się kilku produktów, które nie do końca przypadły mi do gustu, więc teraz może być tylko lepiej. A jak tam Wasze denka? :) 


~ xoxo i do następnego! ↟

@Way2themes

Follow Me