8/31/2018

Lakiery hybrydowe Wibo - warto?

8/31/2018 02:41:00 PM 22


 Hej! Dziś przychodzę do Was z pierwszym tak łatwo dostępnym lakierem hybrydowym - Wibo, Real! Hybrid, UV Nail Polish Merlot. Długo za mną chodził, nigdy nam nie było po drodze się spotkać, ale już dłuższy czas nie miałam nic nowego więc postanowiłam wybrać się do Rossmanna i zobaczyć czy w końcu nie będę musiała zamawiać kolorów w ciemno przez internet.


 Konsystencja: Raczej w stronę rzadkiej, jednak ładnie trzyma się płytki i nałożony na nią nie spływa na skórki. Łatwo się rozprowadza, nie zostawia po sobie smug.

 Pędzelek: coś co mi się bardzo spodobało. Jest taki pośredni, niezbyt długi, niezbyt duży i ładnie wycięty dzięki czemu bardzo przyjemnie się z nim pracuje, łatwo dojechać równo do skórek.


 Odcień: Merlot to chyba najpiękniejszy odcień z całej gamy ( która jak na razie jest malutka). Jest to typowe czerwone wino, lekko przygaszone ale nadal bardzo intensywne.

 Krycie: Do pełnego krycia na paznokciach potrzeba 2 warstw, kryje bardzo równomiernie, jednak widzę w nim nutę półtransparentności - mimo, ze po 2 warstwach paznokieć wydaje się pokryty to nadal jest prześwitujący (coś jak żelki :D ) dlatego nakładam 3 warstwę, bo nie lubię jak końcówki paznokci prześwitują.


 Utwardzanie: plus za informację na buteleczce, często mi tego brakuje i aby się upewnić muszę szukać w necie, a tu mamy wszystko na tacy. Nie zauważyłam żadnych problemów z utwardzaniem, wszystko przebiega pomyślnie.

 Zdejmowanie: utrapienie większości. I w tym przypadku staje się jeszcze większe.. Lakier odmacza się w 100% jednak zajmuje mu to więcej czasu niż innym lakierom. Tutaj złapał u mnie delikatnego minusa. Ale.. Przekłada się to na trwałość. Mimo złamanego paznokcia, lakier został nienaruszony na tym co zostało. nie pojawiły się żadne odpryski.


 Wibo Real! Hybrid  Merlot na paznokciach wypada jak dla mnie świetnie. Mam nadzieję, ze gama kolorystyczna zostanie rozbudowana, bo chętnie sprawdzę czy te małe minusy pojawiają się tez w innych egzemplarzach. Jeśli chodzi o cenę, to jak dla mnie jest standardowa - 21,99 zł / 5 ml ( Semilac 29,99 - 7 ml ). W każdym razie łatwość i przyjemność pracy sprawia, ze chce sięgać po kolejne kolory i cena nie jest dla mnie przeszkodą.

 Jak Wam się podoba kolor, miałyście okazję testować te lakiery? :)

8/27/2018

Hybrydowe jednorożce + ombre.

8/27/2018 12:35:00 PM 12

  Hej! Już od dłuższego czasu króluje jeden trend - hybrydy z jednorożcami. Jakoś nigdy nie było mi do nich po drodze, mimo, ze ten motyw bardzo lubię. teraz własnie nadszedł jego czas! Aby paznokcie nie były takie jak wszystkie dodałam do całości jeszcze pastelowe ombre.
 Z góry chce Was przeprosić za marną ilość zdjęć i zalaną skórką, ale to nie jest mój dobry czas, ani mojego aparatu.. Mam nadzieję że nam to wybaczycie, obiecujemy poprawę!


 Użyłam:
  • Baza hybrydowa NaiLac #001
  • Lakier hybrydowy NeoNail 5321 Inner Calm
  • Lakier hybrydowy NeoNail 4803 Copacabana
  • Lakier hybrydowy Semilac 159 Yasmin Kiss
  • Lakier hybrydowy Semilac 031 Black Diamond 
  • Lakier hybrydowy Rosalind W01
  • Top NeoNail 
  • Cienki pedzelek
 Narysowanie jednorożca było łatwiejsze niż mi się wydawało. Pędzelek, którego używam pochodzi z Aliexpress i jest dla mnie niezastąpiony. Do wykonania ombre używam suchego pędzelku od lakieru którego używam - jest to dla mnie najlepsza forma i zdecydowanie przejście wychodzi mi w ten sposób najlepiej. Poza niedociągnięciami, które mnie strasznie gryzą jestem zadowolona. Wszystko ładnie współgrało i miło mi się je nosiło. Wytrzymały bez żadnych odprysków i odbarwień, które są u mnie częstością ze względu na zabawę z kolorowymi chemikaliami. :D 



8/25/2018

Pędzle z konfetti - Aliexpress.

8/25/2018 11:55:00 AM 4

Hej! Dziś ponownie przychodzę do Was z czymś z Aliexpress, ale tym razem nie będzie to rzecz za dolara. Jest to chyba najbardziej wyczekiwana paczka, z która miałam nie małe zamieszanie. Pan Chińczyk podał mi zły numer śledzenia przez co dostałam zawału, ze moje pędzle nalazły się na Śląsku u kogoś innego. Na szczęście dotarły całe i zdrowe.


 Zestaw 7 pędzli kosztował mnie 16 zł, więc malutko. Cały ich fenomen polega na konfetti, które znajduje się w rączce i lata sobie podczas malowania, co wygląda baaardzo uroczo! :D
 Trochę się obawiałam, ze mogą być to pędzle, które mają wyglądać, a nie służyć. Jednak niepotrzebnie. Pędzle sprawdzają mi się bardzo fajnie. Są wykonane całkiem nieźle. Włosie jest miękkie, nie wypada, nie odbarwia się - łatwo jest je domyć.


 W zestawie znalazłam 3 duże pędzle do twarzy. Nie lubię generalizować, więc nie będę wymieniać do czego dany pędzel jest - używam je niekoniecznie według tego jak jest z góry nakazane, a według tego czego mi się ich dobrze używa i tak pierwszy pędzel sprawdził mi się świetnie do nakładania pudru ( szczególnie pod oczy ), drugi na razie czeka w kolejce, a wachlarzyk jak wachlarzyk - rozświetlacz. ♡


 Maleństw było 4. Wszystkie mnie w zasadzie pozytywnie zaskoczyły, poza pędzlem do rozcierania są mocno zbite i bardzo precyzyjne, a przy tym nadal miękkie. Pędzelek do rozcierania stał się moim mniejszym zamiennikiem hakuro i mówię to w pełni poważnie - równie dobrze mi się nim pracuje na powiece. 


 Podsumowując - pomimo małych komplikacji w drodze jestem bardzo zadowolona i zaskoczona pozytywnie. Zdały egzamin i mam nadzieję, że będą mi służyć. :)

Link : *klik* 

8/19/2018

DDOB - czym jest i czy warto dołączyć.

8/19/2018 01:37:00 PM 3


 Hej! Dziś ode mnie słów kilka na temat portalu DDOB. Swoje konto założyłam już na początku przygody z blogowaniem, czyli ponad rok temu. Portal stale się rozwija i jak możecie się domyślać - jestem tam do dziś. 

  •  Co jest ideą portalu? 
 DDOB, czyli jak sama nazwa mówi - Daily Dose of Beauty - dostarcza nam codzienną dawkę 'piękna', ale nie tylko. Jest to skupisko twórców wszystkich kategorii. Nie tylko blogerów/vlogerów urodowych. 

  • Czy aby mieć konto potrzebuje bloga lub kanału na YouTube? 
 Nie. Można tam umieszczać zarówno swoje wpisy z bloga, filmiki z YT jak i niezależne wpisy oraz quizy. Konto może założyć każdy, kto tylko ma chęci aby spróbować swoich sił. Można tworzyć odnośnie swojej pasji, ale też o tym co jest na topie. 

  • Czy DDOB oferuje coś oprócz dodawania własnych wpisów?
 Tak. Portal prócz pomocy w rozwijaniu pasji oraz w pewnym sensie promowaniu naszych kanałów społecznościowych również nagradza. Od niedawna istnieje opcja zbierania monet, które możemy wymieniać na nagrody rzeczowe. Wybór nagród jest całkiem spory. Monety dostajemy za każdą aktywność - naszą aktywność na portalu ( komentarze i like do wpisów innych) , wyświetlenia, like. Sama bez większego trudu zebrałam i wymieniłam monety na karty podarunkowe ( każda o wartości 100 zł )



 Konto jest w pełni darmowe, a sam portal stale się rozwija i wprowadza nowości, więc uważam że warto dołączyć.

8/11/2018

Zoeva Voyager Matte - o miniaturkach słów kilka.

8/11/2018 11:00:00 AM 7

 Hej! jakiś czas na blogu była głucha cisza, a to wszystko za sprawą upałów. Kompletnie nie miałam ochoty ani na nakładanie na siebie warstw kosmetyków, ani na siedzenie przed komputerem, ale dziś w końcu jest chłodniej i aż mam ochotę usiąść i coś dla Was naskrobać!
 Jakiś czas temu na blogu pojawił się post na moje pierwsze wrażenie Zoevy i jak widać - było na tyle dobre, że długo na rozwój sytuacji nie trzeba było czekać.. Mam już 3 paletki tej firmy z jednaj nie do końca jestem zadowolona, ale dziś nie o niej. Dziś biorę pod lupę miniaturę - Zoeva Voyager Matte - kolejna miłość. 


 Aktualnie dostępne są 3 miniatury, ale wybór z góry padł własnie na nią. Dlaczego? Dużo osób mówiło, że nie opłaca się inwestować w miniaturki, lepiej kupił od razu pełną wersję, ale.. Ja uwielbiam miniatury. Poza tym kolory w miniaturce odpowiadały mi bardziej niż w pełnej wersji palety Matte, a raczej miniaturka zawierała dokładnie te odcienie, na których mi najbardziej zależało.


 Opakowanie nie różni się niczym od pełnej wersji ( prócz wielkości oczywiście).  Kartonowe, zamykane na magnes, bez lusterka i do tego bardzo ładne. Każda paletka zapakowana jest w dodatkowa osłonkę kartonową z taką samą grafika jak na górze paletki.

Zoeva Voyager Matte swatch

 Wracając jeszcze na chwilę do kolorystyki - nie da się ukryć, została stworzona dla osób kochających ciepłe tony, a w szczególności pomarańcze. Pigmentacja jest genialna, w zasadzie nie wiem czy to moje wrażenie, czy faktycznie tak jest ale wydaje mi się że jest nawet lepsza niż w innych paletach tej firmy.
 Jeśli chodzi o prace z nią - dla mnie to czysta przyjemność. Nie tworzą się plamy, cienie ładni się lepią do oka, nie ma problemu z ich roztarciem czy nakładaniem jednego cienia na drugi.
 Lekko się pylą, ale przy odpowiednim usunięciu nadmiaru - nie ma problemu z osypywaniem. Trwałość jest super ( dopóki ktoś nie ma moich nawyków i nie zaczyna trzeć oczu). W zasadzie to chyba nie mam jej kompletnie nic do zarzucenia. Jest świetna!


 Zostawiam zdjęcie, które jednak jak zwykle nie oddaje tego co dzieje się na oku i nie jest popisem kreatywności, ale nie mogę być gołosłowna. Może przynajmniej widać brak plam i ładną chmurkę. ♡


Zobacz również - Zoeva Cocoa Blend

8/01/2018

Bublowe denko - lipiec 2018

8/01/2018 05:16:00 PM 4

 Hej! Jak co miesiąc przychodzę z posumowaniem zużycia kosmetyków w danym miesiącu. Zużycie wypadło całkiem pomyślnie pod względem ilości, pod względem jakości jest znacznie gorzej. mamy bubla. I to dużego bubla, w zasadzie jest to pierwszy kosmetyk od dawna, który zrobił mi krzywdę..
 Bez zbędnego przedłużania - zapraszam na post!

  Włosy:

  • L'oreal Elseve, magiczna moc olejków, lekki szampon odżywczy - producent zapewnia lekkie odżywienie bez odżywienia, z tym się nie do końca zgodzę, szampon nie należy do lekkich chyba że mowa o samym odżywieniu - jest lekkie, ale ma już skłonności do obciążania włosów. Zużyłam, nie było tragedii, nie podrażnił skóry głowy, wielbicielom kokosa na pewno spodoba się zapach, który całkiem długo się utrzymuje. Trafił do mnie do testów z wizażu. 
  • Schwarzkopf Gliss Kur Ultimate Repair, maska 'przeciwdziałanie zniszczeniom' - maska, która jest bardziej hitem mojej siostry niż moim, ale ja też ją lubię. Jej włosy są mocno problematyczne - przesuszone i bardzo łatwo je obciążyć, maska pomaga sprawia, ze włosy są miękkie, mniej się plątają i wolniej przetłuszczają. U mnie działanie jest bardzo podobne z tym, ze ze swoimi włosami nie mam większych problemów. 
  • Venita 1-Day colour, koloryzujący spray do włosów - kolejne opakowania sprayów, o nich już nie będę więcej pisać, bo pojawiają się wspominałam o nich nie raz. 
  • Batiste Original, suchy szampon do włosów - to już chyba klasyk w większości kosmetyczek. Sprawdza się jak trzeba - pomaga z nadmiarem sebum i z odświeżeniem włosów w nagłych wypadkach. 

 Ciało - pielęgnacja, depilacja: 

  • Yope herbata i mięta, naturalny krem do rąk - małe hate and love. Krem sam w sobie jest fajny - przyjemnie nawilża, jest wydajny, bardzo ładnie i oryginalnie pachnie, ale opakowanie.. Jest śliczne, ale używa się go koszmarnie. Miałam nie mały problem z zakręcaniem opakowania i własnie za sprawa opakowania nie mam ochoty do niego wracać.
  • Isana Gol,den Beauty, żel pod prysznic - przyjemny żel o bardzo charakterystycznym zapachu, który nie każdemu przypadnie do gustu. Jest dosyć ciężki, bursztynowy, mi się podoba, ale pod koniec zaczął już trochę męczyć. 
  • Balea Peach Love, Rasiergel - żel do golenia nad którego pustym opakowaniem ubolewam, jednak już idzie do mnie kolejne! *.* Jego jedyną wada jest dostępność jak większości kosmetyków Balea. Poza tym jest genialny - dobrze się pieni, ślicznie pachnie i daje odpowiedni poślizg maszynce.

  Twarz i usta:

  • Eveline Collagen booster, błyskawicznie wygładzający krem na dzień - oto i nasz bubel. Początkowo wyglądał ładnie i byłam z niego zadowolona, ale później zaczął się koszmar.. Tak okropnie mnie zapchał, że całą twarz miałam w paskudnych, ropnych wypryskach. Jestem pewna że to on, bo po jego odstawieniu stan skóry powoli wracał do normy. Dlatego jest to pierwszy kosmetyk, który leci bez szukania innego zastosowania. 
  • Selfie project, rozświetlająca maseczka peel-off #shine like a Pearl - dawno nie było w denku saszetek, ale tym razem postanowiłam jedną zostawić, bo produkt jest bardzo ciekawy. Nie robi nic wielkiego, ale przyznam szczerze że i tak pokładałam w niej niewielkie nadzieje, byłam przekonana, ze tylko będzie wyglądać, a tu proszę - nie robi krzywdy, delikatnie rozświetla i wygładza skórę. 
  • Blistex, Classic Lip Procector - pomadka do ust, którą kupiłam z polecenia i okazała się strzałem w 10. ma bardzo przyjemny, jakby waniliowy zapach, dobrze nawilża i mimo że jest mięciutka to jest tez bardzo wydajna. 
  • Avon Ideal flawless, podkład matujący - zwyklaczek z lekkim kryciem, raczej dla osób niewymagających, nie paluję do niego wracać.
  • Organic shop apricot & mango, gentle face peeling - o nim pisałam już w osobnym poście i podlinkuje go poniżej, bardzo ubolewam nad tym, ze się skończył i będę polować na następną sztukę!

 Paznokcie: 

  • Rosalind 02 - biały lakier hybrydowy, jeszcze trochę mi go zostało, ale już jest nie do wydobycia. lakiery Rosalind bardzo lubię, ale po czasie mam wrażenie że tracą na pigmencie i robią się wodniste, aktualnie kupiłam biały z innej ( drogeryjnej ) firmy.
  • NeoNail Dry Top - jest to już drugie moje skończone opakowanie i będzie ich więcej. Zdecydowanie jest to top z którego korzysta mi się najprzyjemniej.


 Zostawiam jeszcze efekt, który udało mi się uzyskać dzięki Eveline.. 


@Way2themes

Follow Me