Koniec miesiąca ponownie zapowiada denko! Rok powoli się kończy i muszę powiedzieć, że jestem zadowolona ze zużycia. Nie zapisywałam tego skrupulatnie, ale denko łącznie chyba dorównało zakupom - zapasy się nie powiększyły! W tym miesiącu jest trochę rzeczy, więc nie przedłużam - zapraszam na przedostanie denko! :)
Twarz:
- Nivea, Tonik łagodzący do skóry suchej i wrażliwej - nie byłam z niego zadowolona, każdego dnia skóra potrafiła reagować na niego inaczej. Czasem było okej, czasem czułam spory dyskomfort. Nie podrażnił skóry na dłuższa metę, jednak nie wrócę do niego.
- Holika Holika, Aloe, Facial Cleansing Foam, Pianka do oczyszczania twarzy z aloesem - znów mieszane uczucia. Z jednej strony była w porządku,z drugiej mam wrażenie, ze poza łagodzeniem i oczyszczaniem miała wpływ na to, ze wszystko co chciało wyjść z pod skóry chowało się po nią, co powodowało rzadkie, ale bolące wypryski. Bardzo wydajna, przyjemna w użyciu. Na chwilę obecna nie będę do niej wracać, w przyszłości - być może.
- Marion, węglowa maska do twarzy - fajna. Nie dawała efektów wow, ale przy regularnym stosowaniu było widać działanie. Oczyszczała, łagodziła, była komfortowa w używaniu i nie droga - kosztowała około 6 zł jak dobrze pamiętam. Będę wracać.
Ciało:
- Le Petit Marseillais, Truskawka, żel pod prysznic - zwyklak, ale przyjemny zwyklak. Zapach mi się podobał, dobrze się pienił, nie wysuszał skóry, ale też nie pielęgnował jej jakoś zauważalnie. Być może kiedyś wrócę jak zatęsknię za zapachem.
- Balea, Duschschaum, sweet cake, pianka pod prysznic - uwielbiam zapach, uwielbiam konsystencję. To jest coś do czego bardzo chętnie bym wracała, jeśli byłoby dostępne w Polsce.
- Eveline, Strawberry skin, regenerujący balsam do rąk - wiele dziewczyn pisało , napisze i ja - nie wiem co ma wspólnego z truskawką.. Zapachu nie określiłabym jako truskawkę, był przyjemny, ale nie był truskawkowy. Ogólnie fajny, ale chyba dla mojej skóry za słaby. Być może kiedyś wypróbuje inne warianty.
Włosy:
- L'Oreal Colorista washout, zmywalna farba do włosów - jest to moja pierwsza styczność z tymi farbami i nie jestem zadowolona. niby kolor złapał fajnie, niby trzymał się długo jak na coś zmywalnego. Jednak sama aplikacja nie była łatwa, zmywanie było w sumie dziwne, kolor wypłukiwał się bardzo nierównomiernie. Dorwałam je w cenie na do widzenia, może to ma jakieś znacznie, w każdym razie nie mam ochoty wracać.
- Timotei, eksplozja witalności, szampon do włosów - jeden z moich ulubionych. Bardzo lubię tą serię szamponów i ten również nie odstawał. Przyjemnie się go używa, włosy były zadowolone, będę wracać.
Usta:
- Venita, lip balm - dosyć wazelinowata, twarda, ale przyjemna w użyciu. Nie miała jakiegoś charakterystycznego zapachu ani smaku. Fajnie nawilżała, średnio wydajna.
- Eveline SOS - pomadka do ust z olejkiem arganowym - podobnie jak poprzednik - bez smaku, bez zapachu, ale sprawdziła się lepiej. Mimo, ze była mięciutka to okazała się być bardzo wydajna i świetnie nawilżała usta, będę wracać!
Nie lubię produktów Le Petit Marseillais.
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z tych kosmetyków, ale ciekawi mnie ta pianka od Holika Holika ;)
OdpowiedzUsuńSpore denko, żadnego z produktów nie miałam.
OdpowiedzUsuńMiałam truskawkowy żel z LPM i tę piankę z Balea i oba te kosmetyki bardzo lubiłam :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy pianka oczyszczająca z aloesem sprawdziłaby się u mnie... chyba nie pozostaje mi nic innego jak ją przetestować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie!
Ze wszytskich kosmetyków miałam jedynie pomadkę z Eveline i byłam z niej bardzo zadowolona. Uratowała moje mega wysuszone i spękane usta.
OdpowiedzUsuńMiałam tę farbę gdzie mojej siostrze robiłam włosy i nie był to trwały efekt można nawet powiedzieć, że bardzo słaby. Nie dziwiła bym się gdyby miała ciemne włosy ale jest blondynką i był to zielony kolor. Brzydko wyglądał kiedy się wypłukiwał kolor. Jeżeli ktoś potrzebuje takiej bardzo nietrwałej/ krótkiej koloryzacji to spoko ;))
OdpowiedzUsuń