Hej! jakiś czas na blogu była głucha cisza, a to wszystko za sprawą upałów. Kompletnie nie miałam ochoty ani na nakładanie na siebie warstw kosmetyków, ani na siedzenie przed komputerem, ale dziś w końcu jest chłodniej i aż mam ochotę usiąść i coś dla Was naskrobać!
Jakiś czas temu na blogu pojawił się post na moje pierwsze wrażenie Zoevy i jak widać - było na tyle dobre, że długo na rozwój sytuacji nie trzeba było czekać.. Mam już 3 paletki tej firmy z jednaj nie do końca jestem zadowolona, ale dziś nie o niej. Dziś biorę pod lupę miniaturę - Zoeva Voyager Matte - kolejna miłość.
Jakiś czas temu na blogu pojawił się post na moje pierwsze wrażenie Zoevy i jak widać - było na tyle dobre, że długo na rozwój sytuacji nie trzeba było czekać.. Mam już 3 paletki tej firmy z jednaj nie do końca jestem zadowolona, ale dziś nie o niej. Dziś biorę pod lupę miniaturę - Zoeva Voyager Matte - kolejna miłość.
Opakowanie nie różni się niczym od pełnej wersji ( prócz wielkości oczywiście). Kartonowe, zamykane na magnes, bez lusterka i do tego bardzo ładne. Każda paletka zapakowana jest w dodatkowa osłonkę kartonową z taką samą grafika jak na górze paletki.
Zoeva Voyager Matte swatch |
Wracając jeszcze na chwilę do kolorystyki - nie da się ukryć, została stworzona dla osób kochających ciepłe tony, a w szczególności pomarańcze. Pigmentacja jest genialna, w zasadzie nie wiem czy to moje wrażenie, czy faktycznie tak jest ale wydaje mi się że jest nawet lepsza niż w innych paletach tej firmy.
Jeśli chodzi o prace z nią - dla mnie to czysta przyjemność. Nie tworzą się plamy, cienie ładni się lepią do oka, nie ma problemu z ich roztarciem czy nakładaniem jednego cienia na drugi.
Lekko się pylą, ale przy odpowiednim usunięciu nadmiaru - nie ma problemu z osypywaniem. Trwałość jest super ( dopóki ktoś nie ma moich nawyków i nie zaczyna trzeć oczu). W zasadzie to chyba nie mam jej kompletnie nic do zarzucenia. Jest świetna!
Zostawiam zdjęcie, które jednak jak zwykle nie oddaje tego co dzieje się na oku i nie jest popisem kreatywności, ale nie mogę być gołosłowna. Może przynajmniej widać brak plam i ładną chmurkę. ♡
Zobacz również - Zoeva Cocoa Blend
Mam pełnowymiarową paletkę i ją bardzo lubię. Jakość cieni jest świetna, kolorystyka też całkiem nieźle dobrana. Brakuje mi bardzo ciemnego, ciepłego brązu podpadającego pod czerń. Wtedy byłaby idealna :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam nawet, że są miniaturki palet Zoevy ;) Kusiła mnie pełna wersja tej matowej, ale ostatecznie się na nią nie zdecydowałam ;)
OdpowiedzUsuńMam pełnowymiarową wersję tej paletki i te kolorki są takie piękne, że aż szkoda używać haha <3
OdpowiedzUsuńDla mnie byłaby ciut za ciepła, chociaż z dwóch kolorów na pewno bym korzystała :)
OdpowiedzUsuńJeśli zależy nam na kilku wybranych cieniach, to wydaje się super opcja :3. Do tego łatwiej można ją gdzieś wziąć ze sobą ;).
OdpowiedzUsuńPięknie się łączą te kolory ze sobą :) Miałam kiedyś paletkę Rose Golden i kusi mnie żeby do niej wrócić bo bardzo ją lubiłam ale inne paletki Zoevy też do mnie krzyczą żeby je kupić :D
OdpowiedzUsuńNie moje kolory, ale fajnie, że wypuścili mini wersję palet. Natomiast ja doszłam do wniosku, że zamiast palet wolę kupić kilka pojedynczych cieni, ale dobranych pode mnie To Lepsze niż kupowanie kilku palet, by w każdej mieć kilka cieni, których nie używam.
OdpowiedzUsuń