Pokazywanie postów oznaczonych etykietą krem. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą krem. Pokaż wszystkie posty

12/03/2017

#41 Denko Listopad 2017 - mamy bubla.

12/03/2017 03:36:00 PM 9


 Hej! Mamy nowy miesiąc, a wraz z nim przychodzę ze zużyciem z poprzedniego miesiąca, czyli z kolejnym denkiem. W tym miesiącu nie jestem z ilości rzeczy, poszło mi słabo, głownie dlatego, że napłynął mi ogrom nowych rzeczy do testowania i nie umiałam się skupić na jednym produkcie. Drugi aspekt jest taki, że pierwszy raz od dawna trafiłam na produkt, który mnie w jakiś sposób skrzywdził i do dziś odczuwam jego skutki. Zgadniecie który to?
 W zasadzie nie ma tu nic szczególnego, zastanawiałam się czy jest sens publikować ten post, ale właśnie przez bubla stwierdziłam, że chce trochę o tym napisać. Nadrobiłam denkowe-włosowe zaległości z poprzedniego miesiąca, jak zwykle jest tu coś do ust, coś do pielęgnacji dłoni. Wyjątkowo nie ma zbyt dużo produktów saszetkowych, ponieważ przerzuciłam się na maski w większych opakowaniach.
 obiecuję poprawę, grudniowe denko zapowiada się być większym i ciekawszym, mam nadzieję, że uda mi się dotrzymać słowa. :D



 Suche szampony.

 W tym miesiącu w denku wylądowały dwa takie produkty i to jest kara za to, że nie potrafię zużyć najpierw jednego produktu, a później brać się za drugi. :D
 Suchy szampon Batiste Tropical - jak dla mnie jeden z ładniejszych zapachów szamponów tej firmy. Sam szampon pewnie większość z Was zna. Sprawdza mi się świetnie i używam go już długo. był to mój pierwszy suchy szampon i został ze mną do dziś, zmieniam tylko wersję zapachowe. Pomaga odświeżyć włosy w kryzysowych sytuacjach, nie obciąża ich, nadaje im fajna obojętność, pomaga w ich układaniu. produkt bardzo wydajny, jedyny minus jaki ma to zostawia białe ślady na włosach i trzeba mu poświęcić chwilę, żeby ten efekt nie był widoczny. 
 Suchy szampon Venita Fresh - szampon, który pokochałam za działanie , a znienawidziłam za wydajność. Jeśli chodzi o działanie, dla mnie radzi sobie lepiej niż Batiste, nie zostawia białych śladów, odświeża włosy na dłużej. Jednak jego wydajność to porażka.. Po kilku użyciach buteleczka robi się pusta. Nie sięgam po tego produktu zbyt często, a i tak skończył się ekspresowo. Plus za małą, zgrabną buteleczkę, którą można wrzucić do torebki ( to nie miniaturka, a standardowa pojemność ).



 Klasyczne szampony.

 Szampon Herbal Essences - oczyszczający przeznaczony do włosów normalnych i tłustych. Zwyklak, ale jaki fajny. Duży plus za opakowanie, miał wysuwany dziobek z którego fajnie można dozować produkt, bez męczenia się i otwierania paznokciami. Może dla niektórych to zabawne, żenujące, ale jako posiadaczka długich paznokci, które mam, bo lubię - bardzo sobie cenię takie opakowania. :D Miał ładny zapach, był wydajny, włosy po nim były odżywione, nawilżone, skóra głowy też go polubiła. 
 Szampon Naturia, pokrzywa i zielona herbata - przeznaczony do włosów normalnych i przetłuszczających się. No i to jest nasz bubel. Po zielonej herbacie można się spodziewać właściwości łagodzących, a jednak tak nie było. Okropnie podrażnił moją skórę głowy - swędziała, porobiły się na niej stany zapalne, które ciężko było mi zaleczyć.. Użyłam go zaledwie 2,3 razy i od razu takie efekty. Sprawdził się za to tacie i bratu, więc na szczęście miał go kto używać i nie musiał długo stać na moich oczach, jednak dla mnie - wielkie NIE.



 Dłonie i paznokcie. 

 Evree cannabis & lemon, orzeźwiający krem do rąk - kremik opisywałam w jednym z postów *klik* , więc nie będę już o nim dużo mówić - jak dla mnie jest genialny i jest to kolejny produkt, do którego będę wracać. Nawilża, szybko się wchłania i daje długotrwałe efekty. A do tego pięknie wygląda i pachnie. W kolejce czekają już inne warianty zapachowe.
 Semilac, aceton - produkt, którego zużyłam już kilka opakowań i jest to kolejny zwyklak. Dobrze radzi sobie z lakierem hybrydowym, nie ma żadnych właściwości pielęgnacyjnych, a nawet wręcz przeciwnie - przy długotrwałym stosowaniu wysusza i sieje spustoszenie. Na razie nie wróci do mojej kosmetyczki, bo znalazłam lepsze rozwiązanie. :)



Oczy. 

 Physicians FormulaEye Booster Instant Doll Lash mascara - tusz do rzęs, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i wiernie ratował moje rzęsy do samego końca. Nie sklejał ich, ładnie rozczesywał, podkreślał i nadawał im kolor głębokiej czerni. Tusz jest hipoalergiczny, bez parabenów, za co duży plus.
 L'abre, eyeliner - miała go w odcieniu brązowym, niby fajny, a jednak nie do końca. Całkiem szybko zasechł, nie był zbyt wydajny. Kreski robiło się całkiem przyjemnie na 'czystej ' powiece, jednak na cieniu już nie radził sobie zbyt dobrze.



 Twarz i usta 

 Avon cocoa butter, masełko do ust - jak dla mnie jest jednym z lepszych produktów tej firmy. Przyjemnie nawilża, łatwo się rozprowadza, jest niesamowicie wydajne, ma ładny zapach. Głównym składnikiem jest masło shea, które u mnie zawsze zdaje rezultat.
 Perfecta oczyszczanie, mineralna maseczka peel off - przyznam szczerze, ze użyłam jej z braku innej maseczki, ale wyszło na plus, bo okazała się być najlepsza maseczką peel off, jaką miałam okazję testować. Na początku trochę piekła, co nie było zbyt komfortowe, ale po zaschnięciu bardzo łatwo zeszła z twarzy, nie powyrywała małych włosków, twarz była zmatowiona, oczyszczona i wygładzona. Nie wysuszyła, nie uczuliła. Produktu w saszetce wystarczyło mi na dwa użycia. :)


 I to było całe denko, jestem z niego średnio zadowolona, ale pozbyłam się kilku produktów, które nie do końca przypadły mi do gustu, więc teraz może być tylko lepiej. A jak tam Wasze denka? :) 


~ xoxo i do następnego! ↟

11/13/2017

#36 Garnier Botanical - nowa seria.

11/13/2017 02:03:00 PM 4


 Hej! Dziś mam dla Was nowości firmy Garnier. Dostałam przetestowania nowej serii Garnier Botanical, z czego bardzo się cieszę, bo produkty tej firmy do tej pory mnie w większości nie zawodziły. W moje łapki trafiła seria do cery bardzo suchej - przywracająca komfort, znajdują się w niej cztery kosmetyki - mleczko do demakijażu, tonik, żel do mycia twarzy i krem.
 Pierwsza rzecz, która mnie zaskoczyła to zapach. Spodziewałam się czegoś słodkiego, w końcu to miód, a jednak nie. Zapach jest świeży i bardzo przyjemny. W zasadzie przypomina mi zapach innych kosmetyków tej firmy, jednak dla mnie to plus. Opakowania są proste i tez nie wyróżniają się od reszty kosmetyków tej firmy. W zasadzie są całkiem wygodne - żel ma pompkę, krem mimo że jest w słoiczku, to jest go dużo, sięga brzegów i łatwo go nabrać opuszkiem palca, bez większego grzebania paznokciami.
 Kosmetyków używam regularnie przez tydzień, odstawiłam swoje dotychczasowe i nie widzę żadnych niepokojących zmian skórnych, podrażnień, czy zaczerwienień.
 Producent dobrze trafił nazywając serię przywracającą komfort, bo faktycznie tak jest. Eliminują ściągnięcie skóry i dają całkiem fajne nawilżenie.




 Garnier Botanical Cream, skóra sucha i bardzo sucha, odżywienie i komfort.
 Krem ma za zadanie nawilżać, odżywiać i regenerować. Radzi sobie z tym całkiem fajnie. Nawilżenie nie jest głębokie, ale jest to przyjemny, dzienny produkt, który nie zostawia po sobie lepkiej warstwy, łatwo się wchłania i łagodzi. Jest dosyć gesty, ale łatwo się rozprowadza i wsmarowuje. Nie podrażnia, nie zapycha, nie wywołuje żadnych zmian skórnych. Zamknięty jest w prostym, ładnym, plastikowym słoiczku o pojemności 50 ml, z którego aplikacja jest całkiem przyjemna.




  Garnier, Botanical Cleanser, przywracający komfort żel, komfort i oczyszczenie, skóra sucha i bardzo sucha. 
 Produkt, który jak na razie najbardziej przypadł mi do gustu i być może trafi nawet do ulubieńców. Faktycznie usuwa zanieczyszczenia i usuwa nadmiar sebum. Wszelkie niedoskonałości są podsuszone, mniej zaczerwienione i goja się znacznie szybciej. Konsystencja żelowa, dosyć gesta, łatwo się rozprowadza. Po jego użyciu zazwyczaj czuje potrzebę nałożenia kremu, jednak nie uważam tego za minus, działa dobrze, więc wybaczam. Jedyny mały minusik, to oczy - trzeba omijać ich okolice, bo lekko je podrażnia, ale to jak większość żeli myjących. Nie podrażnia, nie zapycha, nie wywołuje żadnych zmian skórnych. Produkt zamknięty jest w buteleczce o pojemności 200 ml, posiada wygodną pompkę.




 Garnier, Botanical Cleanser, przywracający komfort tonik, skóra sucha i bardzo sucha. 
 Produkt bardzo przeciętny, jednak konkretnych wad nie zauważyłam. Usuwa resztki makijażu, łagodzi, tonizuje, fajnie współpracuje z całą serią jak i z innymi kosmetykami, nie zostawia lepkiej warstwy, zapowiada się być bardzo wydajny. Nie podrażnia, nie wywołuje żadnych zmian skórnych. Zamknięty w buteleczce o pojemności 200 ml.




 Garnier, Botanical Cleanser, przywracające komfort mleczko, skóra sucha i bardzo sucha. Ostatni już produkt i chyba ten, o którym ciężko mi coś obiektywnie napisać. Zazwyczaj nie używam mleczek, zdecydowanie do demakijażu wybieram płyny micelarne, jednak nie mogę go z tego powodu skreślać i postaram się być obiektywna. :) O ile na mleczkach zazwyczaj się zawodzę, to wypadło dobrze. Radzi sobie z makijażem, a najważniejsze - z makijażem oczu, nie podrażnia ich, dobrze zmywa makijaż i nie zajmuje mu to dużo czasu. Konsystencja jest kremowa, dosyć rzadka, łatwo wydobyć produkt z opakowania. Nie podrażnia, nie zapycha, nie wywołuje żadnych zmian skórnych. Zamknięty w buteleczce o pojemności 200 ml, nie posiada pompki, która byłaby tu fajnym rozwiązaniem i wtedy pewnie by złapał większego plusika.



Z całej serii jestem zadowolona, większość, albo i wszystkie produkty zostaną na mojej półce i bedę po nie chętnie sięgać. Z tego co widziałam zaczęły się pojawiać na półkach sklepowych ( np. Rossmann )  w cenach 15-20 zł. Może ktoś już miała szanse testów i da znać jak kosmetyki sprawdziły się u Was. :) 



~ xoxo i do następnego! ↟

10/22/2017

#32 Bishojo Krem wodny regenerujący.

10/22/2017 06:55:00 PM 6


  Hej, dziś przychodzę do Was z produktem, który ratuje moją skórę na co dzień jak i przy większych katastrofach. A mowa o Bishojo - kremie wodnym regenerującym. Jakiś czas natrafiłam na próbkę kremu i bardzo przypadł mi do gustu, przy pierwszej lepszej okazji skusiłam się więc na opakowanie pełnowymiarowe.




 Krem zamknięty jest w prostej, estetycznej tubie. W zasadzie cała linia kosmetyków Bishojo wygląda bardzo podobnie - klasyczne białe opakowania, czarne napisy i orchidea. Tubka ma pojemność 30 ml i zakończona jest dosyć wąską końcówką, dzięki czemu produkt można bardzo łatwo dozować. Niby prosta rzecz, a jako posiadaczce długich paznokci - bardzo ułatwia życie. Osobiście jak tylko się da, unikam kremu w słoiczkach, bo kosmetyki pod paznokciami to coś, co mnie przeraza, szczególnie jeśli używam ich tuż przed wyjściem z domu.




 Jakie są obietnice producenta? 

 Błyskawicznie regeneruje i naprawia skórę. Stymuluje syntezę kolagenu i odnowę komórkową, przywraca skórze gładkość i elastyczność, poprawia jej koloryt. Zapewnia właściwe nawilżenie, likwiduje uczucie spięcia skóry. Lekka wodna konsystencja natychmiast wnika w skórę, zapewniając lepszą absorpcję substancji aktywnych.

0% silikonów, 0% mineralnych olejów, 0% parabenów, 0% BHT-BHA, 0% PEG
Ingredients/INCI: Aqua, Ethylhexyl Palmitate, Diethylhexyl Carbonate, Glycerin, Orbignya Oleifera Seed Oil, Hydrogenated Ethylhexyl Olivate, Hydrogenated Olive Oil Unsaponiables, Citrus Junos Fruit Extract, Sophora Japonica Flower Extract, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Polysorbate 20, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Hydrolyzed Collagen, Orchis Maculata Flower Extract, Allantoin, Panthenol, Sodium Hyaluronate, Hippophae Rhamnoides Oil, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Parfum

 Cena to około 40 zł/30 ml.
 



  Moje odczucia i dlaczego właściwie wodny?

   Krem zrobiony jest na bazie wody, co widać na pierwszy rzut oka. Jest bardzo rzadki, szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy co jest jego ogromną zaletą. Mimo, ze jest to krem regenerujący, to poza wygładzeniem skóry, pomocy w odbudowie naskórka, również bardzo przyjemnie nawilża. Idealnie łagodzi zarówno uczucie napięcia jak i przesuszenia skóry. Producent zaleca go do stosowania pod inne kremy, jednak samodzielnie też radzi sobie świetnie. Dzięki temu, ze szybko się wchłania, fajnie sprawdza się pod makijaż. Ma bardzo delikatny, przyjemny zapach. Być może jest to orchidea, która jest widoczna na opakowaniach, jednak znawca od zapachów nie jestem, potrafię odróżnić tylko 2 - ładny i brzydki. :D Przeznaczony jest do stosowania zarówno na dzień jak i na noc. Nie podrażnił mojej skóry, nie wywołał żadnych reakcji alergicznych, wyprysków.




 Aktualnie jest moim ulubieńcem i pomaga, gdy inne kremy zawodzą i zapychają. Długo szukałam czegoś takiego i oto jest. ♥ A jakie są wasze ulubione kremy? Wolicie kosmetyki lżejsze, które nie zostawiają lepkiej warstwy, czy bardziej ufacie tym 'bogatym', gęstym produktom?


 ~ xoxo i do następnego ↟



8/03/2017

#06 Przegląd kosmetyczny - kremy do rąk

8/03/2017 10:13:00 PM 8

 Hej!
Dziś przychodzę z małymi grzeszkami, czyli z moją naturą chomika. Uwielbiam kremy do rąk i mam ich w swoich zbiorach chyba całkiem sporo.
Znajdują się tu głównie przeciętniaki, jak dotąd nie znalazłam swojego ideału, z którym chciałabym pozostać na zawsze. Na wstępie muszę zaznaczyć, że dla mnie dobry krem to taki, który ładnie pachnie, ładnie wygląda i nie zostawia tłustej lub lepkiej warstwy. Nawilżanie to taki mały dodatek. :D



Hypoalergiczny krem do rąk 'Intensywna regeneracja', Cztery pory roku.



 Kremik dosyć przyjemny. Ładnie pachnie, nie jest zbyt gęsty, ani zbyt lejący. Wchłania się dosyć szybko, skóra jest nawilżona, efekt fajnie się utrzymuje. Jedne co mi przeszkadza to, ze wyczuwalny jest kwiatowy zapach, ale to już całkiem indywidualna sprawa. Opakowanie bardzo poręczne, małe i ładne. Tuba miękka, łatwo wydobyć produkt.

Nawilżanie: 4/5
Zapach: 3/5
Wchłanianie: 4/5
Opakowanie: 4/5


 Krem do rąk Lace Love, Oriflame.


 Kolejny fajny produkt. Mimo, ze tu znów pojawia się kwiatek w zapachu to jest znacznie przyjemniejszy, ratuje go gruszka i morela. Wchłania się przyjemnie, jest bardzo wydajny. Nie pozostawia tłustej warstwy, efekt nawilżenia nie jest duży, ale jest i pozostaje na jakiś czas. Opakowanie miękkie i miłe dla oka.

Nawilżanie: 4/5
Zapach: 4/5
Wchłanianie: 5/5
Opakowanie: 4/5


Krem do rąk Perfect Sunset, Rossmann.



Mój ulubieniec jeśli chodzi o opakowanie. Jest wygodne w użyciu, ale to też mój ulubiony typ - jeśli chodzi o tuby. Nawilża dosyć słabo, jest dosyć rzadki, wchłania się ekspresowo, nie pozostawia tłustej warstwy. Zapach jest delikatny i przyjemny.
 
Nawilżanie: 2/5
Zapach: 5/5
Wchłanianie: 5/5
Opakowanie: 5/5


Krem - olejek do rąk 'silikonowe rękawiczki; , Perfecta.



 Jedyny krem z tego zestawienia, którego nie jestem w stanie używać. Nie wchłania się w ogóle tworząc na skórze 'silikonową rękawiczkę' , przyznam , że nazwa bardzo trafiona, ale nie jest to produkt dla mnie. Być może sprawdzi się u kogoś, kto pracuje z dużą ilością detergentów, dla mnie - nie.


Nawilżanie: 2/5
Zapach: 4/5
Wchłanianie: 0!/5
Opakowanie: 4/5


Krem do dłoni i paznokci Futti Frutti, Farmona



 Mój hit w tym zestawieniu. Ma chyba wszystkie cechy ideału. Fajnie nawilża, nie klei się, dobrze się wchłania. jest dosyć gesty, przez co bardzo wydajny. Zapach jest genialny - gruszka, żurawina, lepszego połączenia jeszcze nie wąchałam. Opakowanie jest miękkie i poręczne. Jest to coś, do czego na pewno wrócę!

Nawilżanie: 4/5
Zapach: 5/5
Wchłanianie:4/5
Opakowanie: 5/5


Luksusowy krem-serum do rąk i paznokci, Eveline.



Wcale nie tak luksusowy jakby się chciało. Zwykły przeciętniaczek. Wchłania się dosyć szybko, nawilża po japońsku - jako tako.  Jednak mi bardzo przeszkadza jego zapach, a jest on bardzo intensywny, lubię wanilię, ale to połączenie jest zdecydowanie nie dla mnie. Opakowanie miękkie, małe , poręczne, zakręcane. Taki no pół na pół.


Nawilżanie: 4/5
Zapach: 1/5
Wchłanianie: 4/5
Opakowanie: 5/5

Handschaum Raspberry Party Himbeere, czyli krem do rąk w piance, Balea.




Jest to produkt bardzo oryginalny i za to ma już ogromnego plusa. Jednak dla mnie jest to bardziej bajer i fajny gadżet, którym można się pochwalić przed koleżankami, niż kosmetyk pielęgnacyjny. Opakowanie jest bardzo praktyczne i ładne. Zapach jest świetny, intensywny, ale nie przytłaczający. Wchłania się szybko, jednak pozostawia jakąś powłoczkę na skórze. Nie jest ona lepiąca, ale jednak jest. Mimo to bardzo się cieszę, że było mi dane go wypróbować i chętnie sięgnę po inny wariant zapachowy.

Nawilżanie: 3/5
Zapach: 5/5
Wchłanianie: 4/5
Opakowanie: 5/5


Handlotion Melon Berry, krem do rąk z melonem i porzeczką.



Kolejny produkt z zagranicznych drogerii. Który skusił mnie opakowaniem. Wchłania się szybko, jest dosyć rzadki, nawilża przeciętnie. Dużym plusem jest zapach jak w większości kosmetyków tej marki - piękny, owocowy, który utrzymuje się na skórze. Ale niestety w tym przypadku opakowanie jest minusem. jest mały, a opakowanie jest twarde, co za tym idzie - po pewnym czasie produkt ciężko wydobyć. Mimo wszystko fajny i również się cieszę , że mam go w swojej kolekcji.

Nawilżanie: 3/5
Zapach: 5/5
Wchłanianie: 5/5
Opakowanie: 4/5


Krem do rąk, EOS.







Bardzo przeciętny i raczej nie warty swojej ceny. Jego największe zalety to zapach i opakowanie, samo działanie produktu jest raczej średnie w kierunku do słabego. Dobrze się wchłania, ale słabo nawilża, zapach utrzymuje się jakiś czas na skórze. Opakowanie jest zarówno plusem jak i minusem - jest bardzo praktyczne pod względem noszenia w torebce, nie ma szans, aby się otworzyło. jednak jest twarde i po zużyciu połowy produktu zaczynają się problemy z jego wydobyciem. Jest mało wydajny.


Nawilżanie: 3/5
Zapach: 5/5
Wchłanianie: 4/5
Opakowanie: 4/5




A jak tam u Was, testowałyście któryś z tych produktów, jakie są wasze odczucia?

~xoxo i do następnego ↟


@Way2themes

Follow Me