8/28/2017

#14 Denko - Sierpień 2017


 Hej.
Miesiąc dobiega końca, więc nadszedł czas na comiesięczne podsumowanie. Sierpień był zdecydowanie miesiącem włosów i te produkty biorą górę nad całą resztą. Udało mi się również podtrzymać postanowienie i zacząć zużywać perfumy, których mam mniej, żeby pozbyć się flakonów, które tylko zajmują miejsce. Rzeczy saszetkowych było zdecydowanie więcej, ale ich trzymanie nie należy do zbyt higienicznych rzeczy, więc zostawiłam jedynie te, które w jakiś sposób mnie zaskoczyły - negatywnie lub pozytywnie.
No to lecimy!


 Maseczki:


Znajdują się tu same nowości. Coś co przypadło mi bardzo do gustu to maseczki typu multimasking. Przez moje ręce przeszło kilka sztuk, bardzo fajnie sprawdziła mi się Marion Multimasking oczyszczenie porów + nawilżenie. Ogólnie rzecz biorąc jeśli jeszcze ktoś nie wie co to za seria - w zestawie mamy 2 saszetki, zazwyczaj jedna jest na strefę T, a druga na pozostałą część twarzy. Maseczka z Marion miała część na strefę T z peelingiem, która sprawdziła się rewelacyjnie oraz część nawilżającą, która poradziła sobie po prostu dobrze i była fajnym uzupełnieniem. Twarz była oczyszczona, wydzielanie sebum uregulowane, a skóra nawilżona. Kolejne są 2 plastry na nos. Akurat w tym miesiącu testowałam kilka wariantów i wszystkie były czarne. Dewytree to plasterek koreański, a Cettua, to marka która jest dostępna w Rossmannie. Z tego zestawienia pojedynek wygrał tylko 1 plaster, zgadniecie który? pewnie sporo z Was obstawiało zawodnika z Korei, a tu Was zaskoczę - nie wyrwał nic. Nie chciał się też przytwierdzić do nosa i miał okropny zapach - nigdy więcej. Za to plasterek Rossmannowy sprawdził się super. Wyrwał całkiem sporo zawodników, zarówno tych większych jak i mniejszych. Pewnie gdybym przykleiła go dokładniej, efekt byłby jeszcze bardziej zadowalający, ale i tak jest super. Miałam białą wersję tych plasterków i nie sprawdziły się tak fajnie.

Uwaga zdjęcie



Perfumy :


Zużycie padło niestety na dwóch moich ulubieńców i trochę rozpaczam, że ich już nie ma. Avon Femme - miałam je w postaci perfumetki, sądzę, ze są to jedne z perfum, które przypadną do gustu sporej liczbie osób. Ich zapach to kategoria kwiatowo - owocowa - piżmowa. Są bardzo lekkie i rześkie, ale jednocześnie subtelne. Perfumy z avonu kradną moje serce swoją trwałością, która jest na prawdę mocna. 
Adidas Fruity Rhythm - woda perfumowana, która idealnie sprawdziła mi się na wyższe temperatury. Zapach jest mocno owocowy, ale nie za słodki. Zarówno po jedne jak i po drugie sięgnę na pewno jeszcze nie raz.


Koloryzacja włosów:




Produkty Venita są idealne na letnie szaleństwa z kolorami na głowie i przetestowałam chyba większość produktów, które są dostępne na rynku. Tonery - miałam kilka kolorów, zarówno z serii Pastel jak i Ultra. Seria ultra sprawdziła mi się zdecydowanie lepiej. kolory wychodziły ładniejsze i były trwalsze. 1-day color - spraye z tej serii okazały się idealne na sesję na której wcieliłam się w Arielkę. :D Są świetne jeśli chodzi o jednodniową koloryzację, ale trzeba się liczyć z tym, ze takie produkty są na bazie lakieru i mocno kleją włosy. Trendy mousse, czyli po prostu pianka koloryzująca. Jest to opcja koloryzacji, po która do tej pory sięgałam najczęściej i chyba ostatecznie właśnie do niej wrócę. Jest najbardziej wydajna, a kolory najlepiej łapią na moich włosach. Więcej nie będę o nich pisać, bo jest oddzielny post, który poświęciłam opisowi produktów tej firmy - *klik* .


Pielęgnacja włosów: 




W tym miesiącu, jak w każdym w denku znalazły swoje miejsce również szampony. Timotei pure, szampon oczyszczający - o szamponach Timotei miałam już okazję wspominać, uwielbiam je i ciągle do nich wracam. jednak bardziej sprawdza mi się wersja 'kremowa' niż 'przezroczysta'. Bardzo lubię ich opakowanie - mają wysuwany dzióbek., przez co mam okazję oszczędzić swoje paznokcie podczas otwierania. Saszetka Bania Agafi, szampon chroniący kolor - dawno nie miałam tak mocno mieszanych uczuć co do produktu. Wszystko byłoby super, gdyby nie przesuszał koszmarnie włosów. Moje włosy wręcz go chłonęły,. zapach był przyjemny, mimo że jest na bazie zsiadłego mleka. Rozprowadzał się fajnie, domywał fajnie, włosy miały super objętość. Używając produktów, które zazwyczaj używam, lub nakładając po nim maskę, wszystko było ok, ale jeśli tylko zapomniałam, lub brakło mi czasów, to już nie było super. Fajnie było testować, ale już po niego nie sięgnę.


Ciało:



Do kąpieli zdenkowałam 2 cudnie pachnące kosmetyki Balea. No nie wyobrażam sobie już życia bez chociaż jednego kosmetyku tej firm. Pianka Vanilla Cream to rewelacja. Pachniała obłędnie wanilią, zapach nie był drażniący, był bardzo przyjemny. Pianki są bardzo wydajne, opakowanie wystarczyło mi na ponad 2 miesiące ciągłego używania. Jeśli chodzi o żel cool blossom, to raczej przeciętniak, którego cena jest równa jakości. pieni się średnio, ale ślicznie pachnie i to zapach i opakowanie najbardziej przyciągają. Szkoda, że kosmetyki tej firmy nie są dostępne w Polsce.


Pozostałe:



 Przez ostatni miesiąc udało mi się chociaż trochę dbać bardziej o skórki i paznokcie. Krem tutti frutti okazał się hitem. Super nawilżał, pięknie pachniał, szybko się wchłaniał , a wszystko to za niską cenę. Był chyba najszybciej zdenkowanym kremem i nie chodzi tu o mała wydajność, tylko o to jak przyjemnie się go używało. Udaje mi się dbać również o skórki, tu z pomocą przychodzi mi oliwka do skórek z witaminami, lovely. Przez to, że jest zamknięta w poręcznym mazaku z pędzelkiem bardzo przyjemnie się jej używa. Można łatwo ze sobą zabrać i zawsze dozować tyle produktu ile jest nam potrzebne. Nie nawilża bardzo mocno, ale odżywia i od razu widać poprawę w ich kondycji. jest to produkt, po który pewnie jeszcze nie raz sięgnę. O płytkę paznokci pomogła mi zadbać baza hybrydowa - mega base od Victorii Vynn. Aktualnie nie wyobrażam sobie używania żadnej innej bazy i zamówiłam już kolejny egzemplarz. Baza nadaje się do przedłużania jak i do klasycznego użytku. Gdy przeczytałam na stronie producenta, że regeneruje, to pomyślałam, ze to żart, a jednak nie.. i ja i moje klientki widzimy różnicę po jej regularnym stosowaniu. I rzecz ostatnia to korektor z Avonu. męczyłam go bardzo długo, więc jest wydajny. Miałam kolor jaśniejszy i o dziwo pasował dla bladziocha, mimo, ze większość drogeryjnych kosmetyków jest dla mnie zbyt ciemna, to ten był w sam raz. Korektor przyjemny, dobrze krył i chyba to tyle co moge o nim powiedzieć. jedyny minus - zbyt ciężki pod oczy.



Mam nadzieję , że podołałam i że wam też udało się zużyć chociaż trochę ze swoich zapasów! :D
Znacie i lubicie któryś z powyższych produktów? Koniecznie dajcie znać!



~ xoxo i do następnego ↟

9 komentarzy:

  1. w końcu muszę zainwestować w jakieś plasterki na nos bo nie miałam żadnych xd a ja saszetki zawsze myje i zostawiam xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja zawsze mówię , że mam za dużo wszystkiego, a tak naprawdę jestem leń. :D

      Usuń
  2. Żel Balea miałam i też zachwycałam się zapachem. Zdjęcie zużytego plasterka na nos - bueee! - ale przynajmniej rzeczywiście widać, że działa! Zazdroszczę postanowienia w zużywaniu perfum. Też sobie takie dałam ale dalej podziwiam je częściej na toaletce niż uzywam...^^ ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam teraz balerinę z Balea, ten to dopiero pachnie *.*

      Usuń
  3. Mam teraz ten rosyjski szampon. Jestem ciekawa, jak u mnie się spisze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie daj znać, bo wiele osób się zachwyca, a ja mam uraz do tej firmy od kiedy naoglądałam się poparzeń po maseczce do twarzy :/

      Usuń
  4. Trochę tego zużyłaś :D
    Uwielbiam żele Balea :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa tych produktów do koloryzacji włosów :)

    Obserwujemy? :)
    http://bedifferent-ania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham tą bazę z VV a reszty niestety nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie musisz zostawiać spamu - zaglądam do moich komentatorów. :)

@Way2themes

Follow Me