3/04/2019

Paleta Esence - Yes, eye can - hit czy drogeryjny bubel?


 Hej! Witam się z Wami ponownie po dłuższej przerwie. Do tej pory nie miałam na tyle ciekawych nowości, by coś tu umieszczać, ale dziś chyba nadszedł czas, by poświęcić jakiemuś kosmetykowi trochę uwagi. 
 Jest to paleta cieni od Essence - Yes, eye can. Wygrałam ją na Dresscloud jeszcze w grudniu i chyba pierwszy raz wyrobienie sobie opinii na temat jakiegoś kosmetyku zajęło mi tyle czasu. 


  Paleta jest całkiem spora, cienie zamknięte są w całkiem dobrze wykonanym, plastikowym opakowaniu z lusterkiem. Lusterko jest średnie, obraz w nim nie jest zniekształcony, ale lekko zamglony.


 Producent już na opakowaniu wskazuje na 'natural look' i w sumie bardzo trafnie, ale o tym chwilę później.
 W palecie znajduje się 24, z czego zdecydowana mniejszość to maty. Kolorystyka cieni jest dosyć stonowana, znajdują się tu odcienie zarówno ciepłe jak i chłodne. Wydaje się że paletka jest dobra zarówno do makijaży dziennych jak i mocniejszych, według mnie - niekoniecznie. Dlaczego?


 Chyba trzeba zacząć od jej pigmentacji, bo to jedyne co tak naprawdę daje mi się we znaki. Ciemne cienie na oku są blade, ciężko jest nimi chociażby wzmocnić zewnętrzny kącik, można to zobaczyć na swatchach poniżej.
 Jeśli chodzi o samą pracę z nią to jest przyjemna. Cienie matowe są w kierunku suchych, ale gładko się blendują, nie tworzą plam,paletka w tym aspekcie jest dosyć bezpieczna i wręcz polecałabym ją osobom początkującym. Osyp się pojawia, ale mieści się w granicach normy.
 Jako, że maty wypadły tak sobie, to liczyłam na błyskotki, w końcu trochę ich jest. Zarówno cienie delikatne - perłowe, jak i te które można podciągnąć już pod folię, jeden z nich nazwałabym nawet duochromowym. Niestety.. Nie są wcale jakieś super - żeby ładnie wyglądały na oku i żeby wyciągnąć z nich błysk nie wystarczyła baza czy korektor, musiałam sięgnąć po glitter primer i dopiero na nim wyglądały dobrze.


 Wszystkie swatche wykonane są na bazie i jest to więcej niż jedno pociągnięcie. W przypadku błyskotek w połowie są na zwykłej bazie pod cienie, w połowie na glitter primerze + ta cieniutka linia przez środek która wygląda jak odbicie światła - na niej bazy nie ma wcale. Jak wyglądają w stosunku do cieni w palecie - oceńcie sami. 


 Na koniec zostawiam Wam jeden z makijaży testowych - wiem, nic specjalnego, jednak możecie zobaczyć jak cienie wyglądają w akcji, starałam się użyć najciemniejszych możliwych cieni, dla mnie to dalej jest makijaż dzienny - może trochę bardziej ' przydymiony.
 Podsumowując - nadal nie potrafię stwierdzić czy jest warta zakupu ( na chwilę obecna nie spotkałam jej w Polsce, o tym też chyba warto wspomnieć). Z jednej strony jest to raczej tania paleta, nadaje się do dziennych makijaży jak najbardziej, łatwo się z nią pracuje. Z drugiej strony ciągle porównuje ją z paletami droższymi ( zoeva, affect ) i przy nich już nie wygląda tak ok. W zasadzie nawet porównując ją  z cieniami Makeup revolution - wypada gorzej.


5 komentarzy:

  1. Widziałam ją na DressCloud i nawet mnie kusiła, podobają mi się kolory :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedziałam o tej palecie, kolory bardzo mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobaja mi sie kolory ale nie jestem wielka fanka paletek od Essence, wiekszosc mi sie nie sprawdzila

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że się nie sprawdza, bo kolorki wyglądały na prawdę obiecująco, zwłaszcza te błyszczące ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pierwszy rzut oka paletka mnie przyciągnęła, piękne kolorki! Więc szkoda, że słaba pigmentacja. :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie musisz zostawiać spamu - zaglądam do moich komentatorów. :)

@Way2themes

Follow Me